Prokuratura dotychczas nie zareagowała w sprawie skandalicznego nagrania opublikowanego w internecie przez Jacka Międlara - ustalił reporter RMF FM. Chodzi o relację, w której były ksiądz odczytał fragmenty manifestu zamachowca z Nowej Zelandii, a nawet usprawiedliwiał terrorystę.

Reporter RMF FM Patryk Michalski od wczorajszego poranka pytał o tę sprawę i usłyszał tylko krótkie tłumaczenie, że reakcji nie ma, bo żadne zawiadomienie w tej sprawie nie wpłynęło.

Bulwersujący film jest jednak szeroko komentowany w mediach i po obejrzeniu ponad 40-minutowego nagrania. Uzasadnione jest pytanie, czy śledczy, ponad trzy dni po jego opublikowaniu, nie powinni działać z urzędu - choćby na podstawie artykułu 256 kodeksu karnego, który zakazuje publicznego propagowania faszyzmu i nawoływania do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych i rasowych.

W nagraniu pojawiają się bulwersujące słowa o czystości rasowej, czy pochwały dla zachowania terrorysty, który - jak ujawniliśmy w RMF FM - w grudniu odwiedził Polskę.

Jacek Międlar wielokrotnie publicznie nawoływał do nienawiści. Dlatego po kolejnym takim przypadku powinna dziwić opieszałość prokuratury.

 

Opracowanie: