Siedmiolatek w Hajnówce na Podlasiu uratował siebie i płonący dom, w którym był bez opieki. Ogień wybuchł w kotłowni. Gdy chłopiec zauważył dym, zadzwonił na policję, ta przełączyła go do straży pożarnej.
Na miejscu okazało się, że pożar wybuchł w kotłowni, a dziecko jest samo, zamknięte w domu. W kotłowni zapaliły się trociny, prawdopodobnie od iskry z nieszczelnych drzwiczek pieca. Dym objął cały dom.
Mimo że był wystraszony, chłopiec zachował się bardzo rozsądnie. Czekał na strażaków z dala od źródła pożaru, przy uchylonym oknie, mając dostęp do świeżego powietrza - powiedział jeden z przybyłych na miejsce strażaków.