Sąd Okręgowy w Warszawie wszczął postępowanie autolustracyjne wobec byłego szefa NFOŚiGW Kazimierza Kujdy. Z dokumentów w IPN wynika, że był on tajnym współpracownikiem SB o ps. "Ryszard". W swoim wniosku do sądu Kujda zaprzeczył tej współpracy.
Sprawę obecnie będzie badał prokurator Biura Lustracyjnego IPN.
Decyzję o wszczęciu postępowania dotyczącego Kujdy podjął sąd, w którym jako przewodnicząca zasiadła Maria Turek. Pozostali sędziowie to Monika Niezabitowska-Nowakowska i Igor Tuleya.
Kazimierza Kujdy nie było na posiedzeniu sądu. Reprezentowali go adwokaci prof. Piotr Kruszyński i mec. Krzysztof Ways. Na posiedzeniu sądu, które było jawne, obecny był również prokurator IPN Piotr Dąbrowski, który kieruje pracami Oddziałowego Biura Lustracyjnego w Warszawie.
Zgodnie z przepisami to sąd podejmuje decyzję o wszczęciu postępowania autolustracyjnego. Wydanie decyzji przez sąd zostało poprzedzone dokonaniem oceny merytorycznej i formalnej wniosku Kujdy. Prokurator IPN przeprowadzi teraz postępowanie, którego celem będzie przedstawienie sądowi stanowiska dotyczącego zgodności z prawdą oświadczenia lustracyjnego b. szefa NFOŚiGW. Zgodnie z przepisami i dotychczasową praktyką w ramach tego postępowania prokurator IPN przeprowadza m.in. kwerendę archiwalną. Będzie też mógł przesłuchać świadków oraz odebrać wyjaśnienia od wnioskodawcy.
Postępowanie prokuratora IPN w tej sprawie - jak dowiedziała się nieoficjalnie PAP - może potrwać od sześciu do ośmiu miesięcy. Po złożeniu przez IPN stanowiska w tej sprawie sąd wyznaczy termin rozprawy lustracyjnej.
W rozmowie z dziennikarzami adwokat Piotr Kruszyński powiedział, że Kazimierz Kujda zostanie poproszony przez IPN o złożenie wyjaśnień. Mogę od razu powiedzieć, że te wyjaśnienia złoży w obecności swoich obrońców. Będziemy też składać odpowiednie dokumenty, a jakie to jeszcze w tej chwili nie mogę ujawnić, bo to jest objęte tajemnicą postępowania (...). I zobaczymy jaką decyzję wyda prokurator lustracyjny, a następnie sprawa pewnie wróci do sądu - mówił prof. Kruszyński.
Z dokumentów, z którymi PAP zapoznała się w IPN, wynika, że Kazimierz Kujda 21 grudnia 1979 r. w Warszawie na piśmie złożył oświadczenie dotyczące "nawiązania dialogu" ze Służbą Bezpieczeństwa. Oświadczenie to poprzedzone jest m.in. szczegółowym wnioskiem SB o zatwierdzenie dokonanego pozyskania Kujdy na tajnego współpracownika o pseudonimie "Ryszard". Dokumenty te znajdują się teczce personalnej, którą założyła SB, dotyczącej - jak czytamy - Kazimierza Kujdy ur. 14 czerwca 1952 r. Teczka ta, podobnie jak teczka pracy, pochodzi z byłego zbioru zastrzeżonego.
Ja, Kazimierz Kujda, wyrażam zgodę na nawiązanie dialogu z pracownikiem Służby Bezpieczeństwa. Fakt ten zachowam w ścisłej tajemnicy przed rodziną oraz przed sądem, prokuraturą, milicją i osobami trzecimi. W dialogu będę przekazywał wiadomości autentyczne i zgodne z prawdą. Dialog dotyczy spraw o charakterze naukowym (gospodarka energetyczna), wynikających z moich kontaktów zagranicznych - napisał Kujda. Pod dokumentem jest też adnotacja oficera SB, ppor. Tadeusza Wielgórskiego o przyjęciu zobowiązania Kujdy o przystąpieniu do współpracy z SB.
Z innych dokumentów znajdujących się w teczce pracy "Ryszarda" wynika też, że informował on funkcjonariusza SB o swoich wyjazdach zagranicznych, a także o ich okolicznościach i spotykanych wówczas osobach.
W teczce personalnej znajduje się również dokument z 5 września 1979 r., w którym Kujda po rozmowie z oficerem SB zobowiązał się do zachowania w ścisłej tajemnicy treści tej rozmowy. Przekazane przez Kujdę informacje dotyczyły jego wyjazdu do Londynu, m.in. przez Niemcy i Holandię, a także osób, które spotkał, w tym m.in. Tadeusza Tchórzewskiego - wykładowcę na Wydziale Elektrycznym Uniwersytetu of Surrey pod Londynem.
Dokument, w którym SB postanowiła rozwiązać współpracę z Kujdą, datowany jest na 20 lipca 1987 r. Czytamy w nim, że Kujda w 1984 r. zaczął unikać kontaktów i współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa.
Współpracy ze służbami specjalnymi PRL Kujda zaprzeczył m.in. w opublikowanym pod koniec lutego 2019 r. wywiadzie dla tygodnika "Sieci".
Nie byłem tajnym współpracownikiem SB, jeżeli pod tym określeniem rozumie się podpisanie zobowiązania do współpracy, przyjęcie pseudonimu oraz chęć szkodzenia innym. W mojej teczce, która znajduje się w zasobach archiwalnych Instytutu Pamięci Narodowej, nie ma deklaracji takiej współpracy, gdyż zwyczajnie nigdy jej nie podpisałem - cytuje słowa Kujdy tygodnik "Sieci".
Pytany o to, co podpisał dla SB odpowiedział, że "deklarację prowadzenia z nimi dialogu w zakresie gospodarki, energetyki, spraw naukowych". Wykluczało to sporządzanie donosów czy informowanie o innych osobach - dodał. Opowiadając o okolicznościach podpisania tego dokumentu, Kujda tłumaczył też, że został wciągnięty siłą do pokoju hotelowego, a tam straszony i szantażowany, kiedy odmawiał podpisania deklaracji współpracy.
Pierwsze doniesienia medialne dotyczące współpracy prezesa NFOŚiGW Kazimierza Kujdy ze Służbą Bezpieczeństwa pojawiły się na przełomie stycznia i lutego. Sprawę, przedstawiając m.in. zawartość teczek, opisali dziennikarze "Gazety Wyborczej" i portalu Onet. Także "Rzeczpospolita" podała, że Kujda "widnieje w jawnym już inwentarzu IPN jako tajny współpracownik o pseudonimie Ryszard, który współpracę miał rozpocząć w 1979 r. w Siedlcach".
Po tych doniesieniach Kujda oświadczył, że nigdy nie podjął współpracy z SB, która doprowadziłaby do czyjejś krzywdy. Przyznał, że mógł "podpisać jakieś dokumenty", ubiegając się o wyjazd za granicę. Wystąpił także do IPN z wnioskiem o autolustrację. Biuro Lustracyjne IPN podało jednak, że - zgodnie z przepisami, w tym z właściwością miejscową i rzeczową - skierowało ten wniosek do Sądu Okręgowego w Warszawie w celu jego rozpoznania.
W związku ze sprawą Kazimierz Kujda zrezygnował z pełnienia funkcji prezesa Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Dymisję przyjął minister środowiska Henryk Kowalczyk. Kujda NFOŚiGW kierował od 2015 r. (wcześniej pełnił funkcję prezesa NFOŚiGW w latach 2000-02 oraz 2006-08). Jego nazwisko pojawiło się niedawno w publikacji "Gazety Wyborczej", która ujawniła zapis rozmowy prezesa NFOŚiGW z austriackim przedsiębiorcą Geraldem Birgfellnerem, którego firmy miały przygotować inwestycję budowy dwóch wieżowców dla powiązanej z PiS spółki Srebrna w Warszawie.