Dopiero w czwartek wieczorem Rzecznik Praw Pacjenta miała zacząć analizować skargi od chorych. Do biura Krystyny Kozłowskiej wpłynęło ich już ponad 1300. Wszystkie w związku z utrudnieniami w dostępie do leków refundowanych. Mimo że biuro rzecznika zatrudnia 88 pracowników, postępowanie może jednak potrwać aż dwa tygodnie. Pacjenci muszą więc uzbroić się w cierpliwość. "To kpina" - ocenia działania rzecznika Adam Sandauer przewodniczący Stowarzyszenia Pacjentów "Primum Non Nocere".
Krystyna Kozłowska w rozmowie z naszym reporterem nie podała sposobów na rozwiązanie problemów pacjentów. Nie miała też zbyt wielu przykładów efektywnej pracy swojego biura. Skarżyła się za to, że ma za mały budżet i za mało pracowników, bo inni rzecznicy mają więcej. Z rzeczniczką rozmawiał dziennikarz RMF FM Tomasz Skory.
Tomasz Skory: Cała masa pacjentów ma pani za złe, że pani nic nie robi.
Krystyna Kozłowska: Jak pan może mówić, że ja nic nie robię. Proszę pamiętać o tym, że ja cały czas informowałam o tym ministra zdrowia, który jest odpowiedzialny z to.
To znaczy, o czym pani informowała?
O tych utrudnieniach. O tych sygnałach, które były od zaniepokojonych pacjentów. W momencie, kiedy tworzona była ustawa, w biurze miało pracować 120 osób i budżet miał wynosić 12 milionów. Rzecznik Praw Obywatelskich ma 40 milionów i 250 osób zatrudnionych, Rzecznik Praw Dziecka ma 10 milionów i 50 osób więc wydaje mi się, że to biuro powinno być bardziej rozbudowane, a nie mieć tylko 88 pracowników.
Pani uzasadnia potrzebę zatrudnienia jeszcze większej liczby urzędników, a ja mam wrażenie, że z pracy tych urzędników wynika bardzo niewiele.
To znaczy, że pan się nie orientuje w działaniach Rzecznika Praw Pacjenta.
Czy pani - jako rzecznik - występuje przed sądem w imieniu pacjentów? Zdarzyło się to?
Najczęściej występowaliśmy jako obserwatorzy. Mamy też dwie sprawy w sądzie z naszego nadania.
Czy pani zleca analizy biegłym, którzy mogliby wesprzeć pacjentów także autorytetem rzecznika?
Nie miałam takiej sytuacji. Po prostu nie było takiej potrzeby.
W ubiegłym tygodniu Krystyna Kozłowska radziła pacjentom, aby w razie kłopotów z kupnem leku refundowanego, udali się do innej apteki, gdzie "będą bardziej ludzcy farmaceuci". Takie światłe rady rodzą się w biurze, które zatrudnia 88 pracowników.
O ocenę działań Rzecznika Praw Pacjenta zapytaliśmy Adama Sandauera. To kpina ze zdrowego rozsądku, by radzić pacjentom szukanie apteki z "ludzką twarzą" - podkreśla przewodniczący Stowarzyszenia Pacjentów "Primum Non Nocere" w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Tomaszem Skorym.
Tomasz Skory: Jak pan ocenia skuteczność działania Rzecznika Praw Pacjenta?
Adam Sandauer: To, co jest w chwili obecnej, raczej jest karykaturą. Kiedy są protesty korporacji lekarskich i rzecznik mówi, żeby pacjenci szukali apteki "z ludzką twarzą", to jest to po prostu kpina ze zdrowego rozsądku. Przecież rzecznik dysponuje narzędziami dla ukrócenia naruszeń zbiorowych praw pacjenta, a to miało miejsce. Tych działań nie podjęto, natomiast zaczęto tłumaczyć pacjentom, żeby szukali apteki. To jest kpina.
A może po prostu błędem jest umieszczenie funkcji rzecznika w strukturach administracji rządowej?
Oczywiście. Rzecznik w przypadku, gdy jest powołany przez premiera, staje się członkiem administracji rządowej. Wystarczy przypomnieć sobie skandal z niestandardową chemioterapią, gdzie rzecznik nie zabierał w ogóle głosu do momentu, kiedy premier się nie wypowiedział i kiedy premier powiedział, że należy zmienić zasady przyjęte przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Wtedy rzecznik oczywiście dołączył się do tego chóru.
Do rzecznika napływają liczne skargi na utrudnienia w dostępie do leków. Pani rzecznik jak do tej pory nie podjęła żadnych działań.
W sprawozdaniu Rzecznika Praw Pacjenta jest mowa o około 30 tysiącach skarg, które wpłynęły w 2010 roku. Ja się boję, że gros tych spraw, które są opisane w sprawozdaniu, to były najprostsze pytania przysłane e-mailem, czy też telefoniczna informacja. Tak naprawdę w tej chwili mamy w postaci tego biura najdroższą infolinię telefoniczną w kraju, bo za wiele milionów złotych rocznie.