Mijają 22 miesiące od momentu, kiedy władzę w Polsce objęła ekipa Leszka Millera. Rząd przedstawił dziś efekty swej pracy. Jest nieco lepiej - przekonują ministrowie. To jednak jest bardziej zasługą przedsiębiorców, niż gabinetu Millera.
Liczby, przynajmniej te, które rząd przedstawił dziś dziennikarzom mówią, że z gospodarką jest lepiej: rośnie eksport, coraz lepiej radzą sobie przedsiębiorstwa, które więcej sprzedają i więcej inwestują. Rośnie też wydajność pracy. Choć jest jasne, że to głównie zasługa samych przedsiębiorców, minister Hausner, część zasług przypisuje także rządowi: Działania rządu na pewno im nie przeszkodziły - to oczywiste – ale także im wyraźnie sprzyjały.
Hausner twierdzi, że w tym roku wzrost gospodarczy może sięgnąć 3,5 proc, a w przyszłym – 5 proc.
Co nas czeka w przyszłości? Jak tę rosnącą falę chce wykorzystać rząd Millera? Okazuje się, że rząd znalazł bardzo „sprytne” rozwiązanie – nie przeprowadzi oczekiwanej, ostrej reformy finansów, lecz poczeka, aż wzrost gospodarczy będzie wyższy, a potem zracjonalizuje wydatki.
Co oznacza racjonalizacja? Jeszcze nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że na pewno nie będzie ostrych cięć w wydatkach budżetowych: Na ogół to się robi w sposób pospieszny i wtedy, kiedy się ma nóż na gardle, jeśli chodzi o poziom deficytu budżetowego. My chcemy tego uniknąć - mówi minister finansów Andrzej Raczko.
Uniknąć nie tylko pośpiechu, ale przede wszystkim odpowiedzialności, ponieważ każde cięcia wydatków naruszają jakieś interesy, a tego rząd po prostu się boi...
23:00