Rosyjski wicepremier Krymu Dymitrij Połonski wjechał do Polski, chociaż był na liście zakazów - ujawnił dziennikarz RMF FM Krzysztof Berenda. To jeden z polityków, który ma zakaz wjazdu do Unii Europejskiej, bo brał aktywny udział w zajęciu ukraińskiego Krymu przez Rosję. Z naszych ustaleń wynika, że polska Straż Graniczna nie będzie go zatrzymywać.
Połonski przyjechał do Warszawy na posiedzenie Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie. Polityk został sprawdzony przez naszych strażników granicznych, ale ci nie wychwycili, że ma zakaz wjazdu.
Umożliwili mu to sami Rosjanie, wydając rosyjski paszport dyplomatyczny z nieco zmienionym nazwiskiem.
Dymitrij Połonski był Ukraińcem, a teraz jest Rosjaninem - jego nazwisko zapisane cyrylicą można więc przełożyć na nasz alfabet na różne sposoby.
Może to być Dymitrij Połonski przez "i", może też być Połonsky przez "y". Rosjanie bardzo często z tego korzystają i omijają zapisy w Systemie Informacyjnym Schengen, gdzie funkcjonuje lista zakazów.
Relację z wizyty Połonskiego w Polsce zamieścił prorosyjski portal Krym Inform, publikując zdjęcia z Warszawy.
Oficjalnie Straż Graniczna nie komentuje całej sytuacji. Z nieoficjalnych ustaleń dziennikarzy RMF FM wynika jednak, że nasze służby traktują cały ten incydent jak prowokację.
Staż Graniczna boi się, że jeżeli funkcjonariusze przyjadą na konferencję OBWE o prawach człowieka, wejdą tam w mundurach i zatrzymają kogoś legitymującego się paszportem dyplomatycznym, to wywołają skandal. Nawet jeżeli ta osoba przebywa w Polsce nielegalnie.
Rosyjskie media pokażą to jako łamanie wolności, powiedzą, że Polacy biją rosyjskich dyplomatów, i zrobi się z tego ogromny skandal. W odwecie Rosjanie mogliby przecież nawet wyrzucać z Moskwy polskich dyplomatów. Dlatego też Straż Graniczna nie reaguje.
Wyjaśnień w tej sprawie zażądał resort spraw wewnętrznych. Poprosiliśmy o wyjaśnienia, takie bardzo szczegółowe, Straż Graniczną i z tych informacji, które otrzymaliśmy, wynika, że była to kwestia transkrypcji nazwiska. Ustalamy w tym momencie, jak zapobiec, aby w przyszłości do takich sytuacji nie dochodziło - podała rzeczniczka MSW Małgorzata Woźniak.
Na razie nie wiadomo, co dalej stanie się z niepożądanym gościem.
MSW uspokaja natomiast, że system, który przepuścił wicepremiera Krymu, nie będzie używany do weryfikowania tożsamości uchodźców. System sprawdzający bliskowschodnich imigrantów ma być - jak tłumaczyła rzeczniczka resortu - systemem, który dostarczą służby specjalne. Ma być więc bardziej wrażliwy i szczelny.
(abs, edbie)