Rosja nie chce urazić USA i równocześnie nie wchodzić w konflikt z Phenianem. Na wczorajszym posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa ONZ Rosja sprzeciwiła się przyjęciu rezolucji potępiającej Phenian za wycofanie się z układu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej. Za opowiadał się Waszyngton. Dla równowagi dzisiaj Moskwa ostrzegła koreańskie władze.

Rosyjski wiceminister spraw zagranicznych Aleksandr Łosiukow zapowiedział dziś, że Rosja może zrewidować swój sprzeciw wobec ewentualnych sankcji przeciwko Korei Płn., jeżeli wejdzie ona w posiadanie broni jądrowej.

Zagroził, że jeżeli Phenian – jak to określił – przestanie być rozsądna i wyprodukuje broń atomową, to trzeba będzie bardzo poważnie pomyśleć o dalszym stanowisku Rosji w sprawie sankcji.

Jednocześnie Łosiukow stwierdził, że nie ma zamiaru, broniąc Korei Północnej, pokłócić się ze Stanami Zjednoczonymi, dlatego jakiekolwiek gwarancje bezpieczeństwa dla Phenianu są wykluczone.

Rosja obawia się ze przyparty do muru północnokoreański reżim zacznie kąsać, a niewykluczone, że ma „atomowe zęby". Z drugiej jednak strony Rosja pod żadnym pozorem nie chce konfliktu z USA.

Ale dzisiejsza wypowiedź może mieć także bardziej prozaiczne wytłumaczenie. Wczoraj minister obrony Siergiej Iwanow, który chyba nie do końca zorientował się jakie jest stanowisko Kremla – niezbyt fortunnie wspomniał o gwarancjach bezpieczeństwa dla Korei Północnej i trzeba było sprostować.

Foto: Archiwum RMF

15:55