​Rektorzy ostro krytykują pomysły zmian w ustawie o szkolnictwie wyższym dotyczące likwidacji habilitacji i zmian w ustroju uczelni. "Bardzo złym pomysłem jest przenoszenie do naszego systemu właścicielskiego na siłę wzorców z zupełnie innych państw o innej historii, innych przyzwyczajeniach i tradycjach" - mówi RMF FM przewodniczący Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich.
Zdj. ilustracyjne /Andrzej Hrechorowicz /PAP


Ale czy w tym momencie skutek nie jest taki, że mamy zablokowany ten proces reprodukcji kadry? Bo Centralna Komisja wstrzymała...

To jest następny proces, ale po kolei. Centralna Komisja nie reprodukuje, Centralna Komisja tylko włącza się w pewnym momencie, ale tylko w pewnym momencie, proszę zauważyć. Uchwały rad wydziałów dotyczące doktoryzowania i habilitowania są uchwałami ostatecznymi. Centralna Komisja tylko rozpatruje i popiera bądź nie wnioski profesorskie i odwołania, bo gdzieś się trzeba odwołać. Doktor, który nie zrobił tej habilitacji, bo rada wydziału nie przegłosowała mu tego stopnia doktora habilitowanego, ma prawo się odwołać do Centralnej Komisji i odwrotnie - komisja, która wnioskowała, że tak, a rada wydziału, że nie, to są sporne problemy, i tu jest CK. Natomiast rzeczywiście, CK może nie tyle, że nie działa, co nie działa we właściwy sposób. Wnioski są przyjmowane, wszystko teoretycznie od strony biurokratycznej się dzieje, no ale skoro nie ma przewodniczącego, to nie zbiera się prezydium, a wszystkie sprawy, które przechodzą przez sekcje itd. trafiają do prezydium, które nie działa, bo nie ma przewodniczącego i to był jeden z dwóch, o którym nie powiedziałem, jeden z dwóch powodów, dla których ta ustawa o stopniach i tytule została wstrzymana.

To była niejednoznaczność co do tego, czy zmiana w czasie procesu, a raczej już po procesie wyłonienia kandydatów na przewodniczącego CK czy wówczas dokonywania zmian, że to już jest niepotrzebne, pomimo że wszystko to zrobiliśmy, no bo pani premier dostaje ustawowe prawo do tego, że może każdego wybrać, nie musi kierować się tym wyborem, jest słuszna w sensie nie tyle prawnym, no bo prawnie nikt pani premier tego prawa nie odbiera i nie może odbierać, że ma prawo, ale pytanie, czy właśnie ten sposób, że bez opinii środowiska, które jest specyficznym środowiskiem - tu nie ma wskaźników bezpośrednich, zysku, tak jak w przedsiębiorstwach... Dobre przedsiębiorstwo, dobry prezes, bo duży zysk. To jest pewno środowisko, które same w sobie wyłania tych, których by chciało, żeby przewodzili mu. Tak jak mnie wybrano na przewodniczącego KRASP-u. No bo rektorzy tych czołowych uczelni, akademii, uniwersytetów polskich powiedzieli: "Jan Schmidt się według nas do tego nadaje. Janie prowadź". I prowadzę. I podobnie tam: wyłoniono dwóch, żeby pani premier miała wybór. Pani premier, jak rozumiem - nie rozmawiałem z panią premier - na żadnego z nich nie bardzo chce się zgodzić, w związku z tym wprowadzono nagle poprawkę, no i się okazało, że Biuro Legislacyjne Sejmu napisało, że to nie jest ok i w związku z tym jest kontrowersja.

Pojawiają się pomysły: prezydent uczelni, rada powiernicza... Czy te pomysły idą w dobrym kierunku, czy ograniczają autonomię, czy nie?

W moim odczuciu idą w złym kierunku, ale nie dlatego, że ja uważam, że powinno być tak czy siak, bo tak naprawdę to jak jest dobrze tego nikt nie wie, bo w każdym kraju prawie jest inaczej i każdy sobie radzi w tym zakresie inaczej, ale proszę zauważyć, że są zupełnie inne relacje własnościowe i prawne w każdym kraju. Tam, gdzie jest właściciel, to on sobie kształtuje tę uczelnię tak, jak prawo właścicielskie pozwala. W stosunku do uczelni publicznych w Polsce, to właścicielem Politechniki Warszawskiej jest Politechnika Warszawska. W związku z tym autonomia jest niejako wpisana w system właścicielski. Musimy się sami organizować. Oczywiście - mamy nadzór jako uczelnia publiczna, dysponujemy publicznymi pieniędzmi, więc jest ministerstwo, jest Prokuratoria Generalna, są ograny państwa, które czuwają, żeby wszystko było ok i to jest w porządku, tak musi być. Natomiast myślę, że niedobrym, bardzo wręcz złym pomysłem do naszych warunków gospodarczych i prawnych, w tym systemu właścicielskiego, jest przenoszenie na siłę wzorców z zupełnie innych państw o innej historii, innych przyzwyczajeniach i tradycjach, takich jak Niemcy, Francja, a już w szczególności Stany Zjednoczone jest złym pomysłem, bo my nie jesteśmy Stanami Zjednoczonymi. U nas jest była historia, inna tradycja. Myśmy wyszli z okresu komunizmu w 1989 roku głęboko sfrustrowani, głęboko poranieni tym, co się działo przez 50 lat i w związku z tym odpowiedzią było to: "Próbujmy się samoorganizować i podnosić tą polską naukę i szkolnictwo wyższe na poziom światowy i europejskim". I naprawdę ogromnym wysiłkiem to czynimy.

I w zamian na to się proponuje: "Ale to jest źle", bo co? Nikt nie wie, nie mówi, dlaczego, bo co. Głównym argumentem jest to, że w rankingach polskie uczelnie wypadają źle. A jak mają wypadać? Proszę sobie porównać finansowanie polskich uczelni w stosunku do uczelni niemieckich, bo jak to się przeliczy na tysiąc dolarów przeznaczonych z budżetu państwa na finansowanie - ja nie mówię, że to musi być budżet centralny, w Niemczech często to landy finansują albo do spółki - jeżeli to się przeliczy na 1000 dolarów to my jesteśmy czołówka światowa! To jak ma być? W związku z tym, jeżeli my wnosimy: "No dobrze, ale chcemy wprowadzić nowe techniki nauczania, chcemy zrobić to, tamto, owamto". My wiemy, jak to się robi. Kongresy, na które jeździmy, o kształceniu na poziomie wyższym np. inżynierów, czy magistrów inżynierów czy doktorów w zakresie inżynierii i technicznych dyscyplin naukowych, bo to są stopnie naukowe, to na takie kongresy przyjeżdża po 3 tysiące mądrych ludzi ze świata i myślą, jak to zrobić dla współczesności... Bo ten świat się spieszył w takim tempie, że tam Industry 4.0, które Niemcy wymyślili i świat się do tego przymierza jest niezdefiniowane i nigdy nie będzie zdefiniowane, bo ono się rozmyło. To nie była maszyna parowa, to nie było wymyślenie elektryczności, tylko to jest zupełnie inny świat wirtualny, w którym odbywają się pewne procesy, typu chmura obliczeniowa, internet, internet rzeczy, czyli nie tylko internet z udziałem ludzi - internet bez udziału ludzi, automatyka i robotyka, która zrewolucjonizuje w ogóle podejście do pracy, do cywilizacji, która się będzie rozwijała. To są zdarzenia, na które my musimy odpowiedzieć, jak kształcić ludzi, którzy to będą robili, bo to się zaczynają też problemy bardzo głęboko etyczne. To nie jest już tylko problem, czy to potrafimy technicznie zrobić, tylko czy to będzie służyło człowiekowi, tylko czy obudzi się przeciwko niemu z różnych powodów. Nie mówię tylko o genetyce i badaniach biologii molekularnej. Mówię też o technicznych zdarzeniach, które się dzieją. Internet jest tego najlepszym przykładem. Przynosi ogromny rozwój i możliwości funkcjonowania człowieka w tym świecie, a z drugiej strony umożliwia robienie rzeczy strasznych. Przez internet skrzykują się mordercy często, przez internet skrzykują się ci, którzy chcą zrobić komuś krzywdę, a nie tylko ci, którzy szukają pomocy dla swojego dziecka, bo jest ciężko chore i proszą, żeby społeczeństwo pomogło im finansowo czy moralnie w tym procesie. Tak że każde tego typu zdarzenie dzisiaj w świecie technicznym może powodować bardzo złe skutki. Ludzi, których mamy wykształcić, którzy za 10, 15 lat zajmą tu moje miejsce i będą rozwijali cywilizację ówczesną za 20 lat, a nie wiemy, jak ona będzie wyglądać, musimy dzisiaj wykształcić.

Czyli te zmiany nie dadzą nam lepszej nauki, a wręcz ograniczą autonomię uczelni?

Myślę, że tak. Jeżeliby takie były, myślę, że tak. Nie widzę żadnego powodu, dla którego miałby się ktoś pojawić w roli prezydenta, bo niby co - trójwładza, dwójwładza? To jest niezdefiniowane. Jedynym argumentem jest to, że nie można zostawić tego tak, jak było, bo jesteście w rankingach źle notowani. Jesteśmy w rankingach notowani niewiele gorzej jak polska gospodarka, tak że to jest na całym świecie. Polska nauka jest porównywalna z gospodarką. Mówię o miejscu rankowania polskiej nauki i gospodarki na świecie, ale to dlatego, że nauka ma dużo łatwiejszą wymianę międzynarodową i proszę zauważyć, że tutaj ogromne środki poszły również w funduszach strukturalnych w horyzoncie, poprzednich programach ramowych, tych, w których już Polacy uczestniczyli, w związku z tym w tej wymianie międzynarodowej udało nam się w nauce być porównywalnymi z poziomem naszej gospodarki - to jest 22-23 miejsce na świecie. A szkolnictwo wyższe to zupełnie inna materia. Tu procesy są dużo wolniejsze i procesy trwają latami, w związku z tym to, co zrobiliśmy z funduszy strukturalnych dla rozwoju szkolnictwa wyższego przyniesie efekt za jakiś czas, ale przyniesie efekt pod warunkiem, że będzie tam cały czas do tego zbiornika dolewane paliwo, żeby to dalej się rozwijało i kręciło, bo jeżeli zamkniemy ten kurek, bo skończyły się fundusze strukturalne, czy skończą się za chwilę, no to nie pojedziemy dalej. Podobnie będzie zresztą z nauką. Pan premier Morawiecki odpowiada na to swoim programem: gospodarka ma w tym czasie się tak rozwinąć, żeby mogła współfinansować zarówno szkolnictwo nie tylko wyższe, ale w szczególności wyższe, ale również współfinansować rozwój nauki w Polsce i wymianę międzynarodową. Oby jego plany się sprawdziły.

Konferencja Rektorów Akademickich Szkół Polskich to zrzeszenie ponad 100 uczelni z całej Polski, które mają uprawnienia do nadawania stopnia doktora. Obecnie przewodniczącym KRASP jest prof. Jan Szmidt, rektor Politechniki Warszawskiej (kadencje 2012-16 i 2016-20).


(az)