Policyjny raport dotyczący przebiegu wydarzeń i oceny działań policyjnych w związku z zastrzeleniem trzech funkcjonariuszy przez strażnika więziennego w Sieradzu, ze względu na dobro śledztwa, nie zostanie obecnie upubliczniony. Pod koniec marca strażnik więzienny zastrzelił tam trzech policjantów, którzy przyjechali do zakładu po aresztanta.
Bazowaliśmy praktycznie w 90 procentach na materiale zgromadzonym przez Prokuraturę Okręgową w Sieradzu. Prokuratura wyraźnie zażyczyła sobie, aby nie upubliczniać w tej chwili tych materiałów – tłumaczyła rzeczniczka łódzkiej policji, Magdalena Zielińska.
Raport trafił już do Prokuratury Apelacyjnej w Łodzi. Komendant Wojewódzki Policji w Łodzi powołał specjalny zespół, który miał wyjaśnić wszystkie działania policji, związane z tragicznymi zdarzeniami na terenie Zakładu Karnego w Sieradzu. Zespół badał sprawę pod kątem m.in. liczby wysłanych tam sił policyjnych i sposobu przeprowadzenia akcji, w której wzięło udział ponad 220 policjantów oraz oddział antyterrorystyczny wyposażony m.in. w wóz opancerzony.
Do tragedii doszło 26 marca, gdy trzech policjantów przyjechało do Zakładu Karnego w Sieradzu po aresztanta. Kiedy nieoznakowany radiowóz wyjeżdżał z więzienia, 28-letni strażnik Damian C. ostrzelał ich pojazd z broni automatycznej. Na miejscu zginęło dwóch funkcjonariuszy, trzeci zmarł w szpitalu podczas operacji. Strażnik po wymianie ognia z antyterrorystami poddał się.
Według relacji policjantów, mężczyzna strzelał też do osób, które chciały pomóc rannym. Prokuratura postawiła Damianowi C. zarzuty potrójnego zabójstwa i usiłowania zabójstwa kolejnej osoby. Mężczyzna przyznał się do zarzucanych czynów; trafił do aresztu. Grozi mu dożywocie.
Tuż po tragedii media doniosły, że rodziny zastrzelonych policjantów będą domagały się ukarania dowodzących akcją ratunkową w sieradzkim więzieniu, bo - ich zdaniem - ofiary strażnika zbyt długo czekały na pomoc. Według nich, gdyby policjanci podjęli bardziej zdecydowane działania, przynajmniej jeden policjant mógłby przeżyć.