Prezydent Rosji Władimir Putin odwiedzi Polskę na początku przyszłego roku. Decyzję ujawniono po spotkaniu w Kijowie przywódców Polski i Rosji. Do spotkania doszło w Kijowie - okazją były obchody 10-lecia niepodległości Ukrainy.

Obaj politycy rozmawiali głównie o wymianie handlowej, o sytuacji obwodu Kaliningradzkiego po wejściu Polski i republik nadbałtyckich do Unii Europejskiej a także o sytuacji w Macedonii. "Jestem bardzo zadowolony z przeprowadzonych konsultacji. Dziękuję panu prezydentowi Polski za poświęcanie tak wielkiej uwagi stosunkom rosyjsko-polskim. Myślę, że dzięki jego staraniom nasze kontakty - właściwie we wszystkich dziedzinach - osiągnęły nowy, lepszy poziom" – powiedział Putin w Kijowie. Tylko w tym mieście na uroczyste obchody 10-lecia niepodległości Ukrainy wydano 200 milionów dolarów. Zdaniem wielu Ukraińców to bezsensowna rozrzutność. Tysiące baloników, niebiesko-żółtych narodowych flag Ukrainy, dzieci w strojach ludowych i płynące z głośników marsze kozackie i pieśni patriotyczne. Mer miasta Ołeksandr Omelczenko ogłosił czwartek dniem wolnym od pracy. Przed koncertem z okazji rocznicy niepodległości przypomniała o sobie opozycja. 300 osób demonstrowało przed największą salą widowiskową Kijowa pod hasłami: "Kuczma won!" i "Ukraina tak, Kuczma nie!".Wśród demonstrantów stała matka zamordowanego w zeszłym roku dziennikarza Georgija Gongadze. Opozycja twierdzi, że jego porwanie zlecił prezydent Kuczma. – „Nasze władze wciąż kłamią. Po co komu potrzebna jest ta pokazówka? Chcę tylko wiedzieć, czy zwłoki znalezione w zeszłym roku pod Kijowem to ciało mojego syna. Do dziś nikt nie może mi na to odpowiedzieć” - mówi "Gazecie" Łesia Gongadze.

foto Archiwum RMF

08:50