Jest prokuratorskie śledztwo w sprawie ogniska ptasiej grypy na Lubelszczyźnie. Wirus pojawił się w trzech fermach w gminie Uścimów i zabił aż 32 tysiące indyków.
Teraz w gospodarstwach, gdzie pojawiła się ptasia grypa, trwa akcja wywożenia i utylizacji padłych zwierząt. Wirus został określony jako wysoko zjadliwy, więc jest on bardzo niebezpieczny dla ptaków.
Wybitych może zostać nawet 70 tysięcy kolejnych indyków, ale ostateczna decyzja w tej sprawie jeszcze nie zapadła.
Straty hodowców są ogromne. Wojewoda lubelski zapowiedział, że dostaną odszkodowania tak szybko, jak to tylko możliwe - nie tylko za padłe i wybite zwierzęta, ale też za paszę i sprzęt, który trzeba będzie zutylizować.
Oczyszczanie farm ma potrwać co najmniej kilka dni. Prowadzą je służby weterynaryjne i żołnierze WOT-u.
Wojewoda lubelski zalecił utworzenie tzw. obszaru zapowietrzonego w promieniu 3 kilometrów od ognisk choroby - w praktyce to strefa kwarantanny, gdzie wprowadzono szczególne środki bezpieczeństwa, takie jak zakaz transportu zwierząt, czy wyłożenie mat dezynfekcyjnych na drogach. Te zakazy zostaną zniesione po 40 dniach - zakładając, że nie pojawią się kolejne ogniska ptasiej grypy.
Prokuratorzy będą wyjaśniać, w jaki sposób wirus pojawił się w tej okolicy, jak się rozprzestrzenił i czy fermy drobiu były odpowiednio zabezpieczone przed ptasią grypą.
ZOBACZ: Lubelskie: Nowe ognisko ptasiej grypy. Wirus bardzo niebezpieczny