Walka z planowaniem remontów i wytyczaniem objazdów toczy się w stolicy bezustannie. Pasażerowie komunikacji miejskiej dowiedzieli się właśnie, że podczas remontu i zamknięcia Mostu Śląsko-Dąbrowskiego, jego pokonanie autobusem będzie możliwe bez przesiadek! Wcześniej zakładano, że między jednym, a drugim brzegiem Wisły, trzeba będzie wsiąść do autobusu, wysiąść, znowu wsiąść i wreszcie dotrzeć na drugi brzeg.
Reporter RMF FM Paweł Świąder przyjrzał się temu urzędniczemu planowaniu. Dlaczego to takie trudne? Najpierw w gabinetach podejmuje się decyzje. Zgodnie z nimi jakaś ekipa ustawia znaki. Później okazuje się, że to co wymyślono, kompletnie odstaje od rzeczywistości. Urzędnicy zaczynają więc drapać się po głowach i próbują wszystko zmieniać. Tym razem, w przypadku Mostu Śląsko-Dąbrowskiego, drogowcy zmienili plany zanim doczekali się krytyki. Od razu postanowili też odtrąbić to jako swój sukces.
Autobusy będą jeździły ślimakami pod prąd i stanie się to dzięki „porozumieniu wszystkich instytucji, oraz po próbach autobusowych dokonanych nocą”. W Niemczech wystarczy zmienić komunikat na tablicy świetlnej, by samochody wjechały na autostradę pod prąd. Dzięki temu odwraca się kierunek jazdy i puszcza ruch sześcioma pasami w jedną stronę, w zależności od potrzeb. Dla naszych urzędników byłoby to kompletnym science-fiction.