Marek Belka nie zostanie zastępcą Paula Bremera, cywilnego administratora Iraku. Były wicepremier i minister finansów dostał od Amerykanów nową propozycje zostania przewodniczącym międzynarodowego zespołu konsultacyjnego w Iraku, czyli ciała doradczego, o nieznanych jeszcze kompetencjach.

Ponad dwa tygodnie temu premier Leszek Miller ujawnił – przedstawiając ją jako wielki międzynarodowy sukces - pierwszą amerykańską propozycję skierowaną pod adresem Marka Belki. Wygląda więc na to, że rząd i premier wybiegli przed szereg i „sprzedali” opinii publicznej tę prestiżową propozycję zbyt szybko, bez ostatecznego uzgodnienia z Amerykanami.

Zawsze łatwiej się sukces ogłasza, niż sukcesy osiąga. Zbyt pospiesznie ogłoszono sukces i dzisiaj przychodzi robić trochę dobrą minę do złej gry - mówi Bronisław Komorowski z Platformy Obywatelskiej. Według niego autorytet Polski, jak i prof. Marka Belki został niepotrzebnie nadszarpnięty.

Premier nie chce komentować nowej oferty Amerykanów, a jego minister ds. zagranicznych, Tadeusz Iwiński, wyraźnie chce stonować zamieszanie, twierdząc, że pierwotna propozycja Amerykanów była jedynie luźną ofertą, zresztą jedną z wielu.

Jak sama nazwa wskazuje, międzynarodowy zespół konsultacyjny zapewne nie będzie wydawać żadnych decyzji, a jedynie opiniować, konsultować i doradzać. Na pierwszy rzut oka widać różnicę między jednym z wielu doradców gubernatora, a wicegubernatorem...

Decyzję o przyjęciu propozycji Marek Belka ma podająć po powrocie z Iraku i po rozmowach z cywilnym administratorem Paulem Bremerem.

Foto: Archiwum RMF

15:20