Podwykonawcy pracujący przy budowie autostrady A2 zablokowali trasę numer 50 - wyjazd z miejscowości Wiskitki w kierunku Sochaczewa. Protestowali, bo konsorcjum DSS nie wypłaciło im pieniędzy. Po dwóch godzinach pikiety, zeszli z trasy.
Protest podwykonawców sprawił, że trasa numer 50 zarówno w stronę Sochaczewa, jaki i Żyrardowa została na dwie godziny zablokowana. W obu kierunkach stały sznury tirów. W poprzek drogi ustawiony został walec i kilka potężnych ciężarówek. Blokujący rozesłali też ciężki sprzęt po okolicznych drogach, którymi prowadziły objazdy wytyczone przez policję. Maszyny utrudniały tam ruch poruszając się z prędkością kilku kilometrów na godzinę.
Mam zatrudnionych 200 ludzi. Teraz zostało mi 60, resztę musiałem zwolnić. Nie mam takiej kondycji finansowej, żeby to utrzymać. Firma DSS jest mi winna 2 mln złotych od listopada zeszłego roku - powiedział reporterowi RMF FM jeden z protestujących.
Dla właścicieli firm-podwykonawców blokowanie drogi to - jak mówili - ostatnia deska ratunku.
Firma DSS podjęła się budowy autostrady, mimo że jej wartość jest kilkakrotnie mniejsza niż długi, których ma ok. 700 mln. Na wykonawcę wybrała ją jednak Generalna Dyrekcja Dróg i Autostrad, która dziś na niekorzyść przedsiębiorców stosuje niejasne przepisy dotyczące zasad rozliczeń. GDDKiA wypłaca pieniądze tylko podwykonawcom robót budowlanych, co pomija kilkadziesiąt firm dostawczych i usługowych zajmujących się np. transportem lub wydobyciem tysięcy ton piasku i kruszyw zużywanych przy budowie autostrady. Tym firmom należy się zaś ok. 40 mln złotych. Firmy chcą zapłaty, bo inaczej wiele z nich czeka upadek. Przedsiębiorcy są zdesperowani. Wielu z nich ma kłopoty z komornikami.
DSS, firma budująca autostradę A2, ogłosiło bankructwo. W marcu spółka przestała być odpowiedzialna za budowę. Jej obowiązki przejęła czeska firma Boegl&Krysl. Bankructwo firmy DSS - budującej odcinek C autostrady A2 - można oznaczać jeszcze większe kłopoty dla jej podwykonawców. Firmy, które od dawna domagają się swoich pieniędzy, muszą czekać na decyzję sądu. Firma DSS będzie chciała podpisać układ ze swoimi wierzycielami. To oznacza, że podwykonawcy mogą w ogóle nie zobaczyć nawet 60 proc. należnych im pieniędzy. Czeska firma, która zastąpiła DSS na odcinku C, odpowiada za budowę trasy, ale nie za rozliczenia podwykonawców z tą firmą. Wiele wskazuje więc na to, że kłopoty podwykonawców, którzy pracowali przy budowie odcinka C, będą trwały znacznie dłużej niż sama budowa tej drogi.