Ponad półtora miliona złotych - tyle co najmniej kosztował zakończony wczoraj proces bossów mafii pruszkowskiej. Proces zakończony uniewinnieniem większości z nich, bo - jak orzekł sąd - ponad połowa zarzutów stawianych przez prokuraturę nie zasługiwała na uznanie. Sprawa ciągnęła się przez prawie 6,5 roku. Odbyło się 350 posiedzeń sądu, na salę rozpraw konwojowano oskarżonych kilka tysięcy razy. Koszty, jakie w związku z tym ponieśli podatnicy, wyliczył reporter RMF FM Tomasz Skory.
Proces rozpoczął się 3 kwietnia 2006 roku. Skład orzekający stanowiła trójka ławników, otrzymujących za każde posiedzenie ok. 50 złotych, oraz dwoje sędziów zawodowych. Sędziowie w Sądzie Okręgowym zarabiają przeciętnie ok. 9 tysięcy złotych. Igor Tuleya, rzecznik warszawskiego sądu, zasiadający jednocześnie w składzie orzekającym w sprawie "Pruszkowa" mówi, że proces ten oznaczał kilkanaście rozpraw miesięcznie. Myślę, że pochłaniało to przynajmniej 50 proc. naszego czasu - mówi sędzia. Z prostego wyliczenia wynika więc, że jeden etat sędziowski w Warszawskim Sądzie Okręgowym poświęcony był wyłącznie tej sprawie. W ciągu 6,5 roku kosztowało to więc 702 tysiące złotych. Diety ławników, uczestniczących w 350 posiedzeniach to kolejne 210 tysięcy.
Na posiedzenia oskarżeni sprowadzani byli z aresztów i zakładów karnych. Do 2008, kiedy sąd zdecydował o zastosowaniu innych środków zapobiegawczych na ławie oskarżonych mogło ich zasiadać ponad czterdziestu. Po wypuszczeniu z aresztów na rozprawy konwojowano od 5 do 10 osób. Sędzia Tuleya ocenia koszt konwoju na ok. 20 złotych. Jeśli przyjąć, że na każdą z 350 rozpraw przywożono z zakładów karnych tylko 5 oskarżonych, co stanowi absolutne minimum - konwojów tych musiało być 1 750, zatem ich koszt wynosił ok. 35 tysięcy złotych.
Nad sprawą od minimum pół roku pracowała grupa przynajmniej czterech prokuratorów. Na potrzeby wyliczenia kosztów, jakie poniosła prokuratura uznaliśmy, analogicznie do zaangażowania w proces sędziów, że było ich dwóch. Przy średniej zarobków 8 tys. złotych, koszt ich pracy w ciągu 6,5 roku procesu musiał wynosić ok. 624 tysięcy złotych, także, jak w wypadku sędziów, bez dodatków funkcyjnych. Nie uwzględniamy też faktu, że prokuratorzy pracowali nad sprawą wiele miesięcy wcześniej (akt oskarżenia trafił do sądu w październiku 2005).
W dokumentach procesowych prokuratura wykazała też łączne koszty postępowania w tej sprawie, poniesione na wydatki zewnętrzne i ekspertyzy - ponad 47 tysięcy złotych.
Zsumowanie tych wydatków daje sumę przekraczającą 1,6 miliona złotych.
Warto zwrócić też uwagę, że wyliczenie to pomija koszty pracy urzędników, woźnych, protokolantów i policji sądowej, zapewniającej bezpieczeństwo procesu. Nie obejmuje też np. kosztów utrzymania przez państwo kluczowych dla sprawy świadków koronnych. Przeznaczane na to nakłady utrzymywane są w tajemnicy. Nie uwzględniliśmy także kosztów utrzymania osób aresztowanych i osadzonych w zakładach karnych. W sprawie "Pruszkowa" było ich (i część nadal jest) przynajmniej kilkudziesięciu. Miesięcznie każdy z nich kosztuje budżet średnio 2,5 tysiąca złotych.
Wyliczone więc koszty procesu stanowią absolutne minimum wydatków, jakie w związku z procesem "Pruszkowa" ponieśli podatnicy. To także jednak nie wszystko - prokuratura zamierza złożyć apelację.