Sąd Okręgowy w Warszawie czeka na opinię lekarzy w sprawie stanu zdrowia gen. Czesława Kiszczaka. Dzisiaj po raz piąty nie ruszył proces byłego szefa MSW. Jest on oskarżony o przyczynienie się do śmierci 9 górników z kopalni "Wujek" w 1981 roku.

O odroczenie sprawy poprosił pełnomocnik górników z "Wujka" mec. Maciej Bednarkiewicz. Jak podkreślał, skoro nie wiadomo, czy 86-letni generał może być sądzony, trzeba poczekać na wyniki badań. Wniosek poparł adwokat Kiszczaka mec. Grzegorz Majewski. Według niego, od 20 lat badania lekarskie pokazują zaawansowanie chorób Kiszczaka oraz "niemożność uczestnictwa w procesie", a objawy nasiliły się wraz z utratą słuchu. Sąd odroczył sprawę do 15 marca.

Na wniosek obrony sąd zarządził niedawno nowe badania lekarskie generała. Twierdził, że "nie wie, co się dzieje na sali". Z powodu złego zdrowia Kiszczak może brać udział w rozprawie nie dłużej niż dwie godziny dziennie.

Jego sprawę wyłączono w 1993 r., z powodu jego złego zdrowia, z katowickiego procesu zomowców, w którym po kilku procesach zapadły ostateczne wyroki skazujące ich na kary od 3,5 do 6 lat więzienia.

Pierwszy proces Kiszczaka ruszył przed warszawskim sądem w 1994 r. W 1996 r. uniewinniono go, a w 2004 r. skazano na 2 lata więzienia w zawieszeniu. Oba wyroki uchylał potem Sąd Apelacyjny w Warszawie. W trzecim procesie w 2008 r. są uznał, że karalność nieumyślnego czynu Kiszczaka przedawniła się w 1986 r. i umorzył proces.

W 2009 r. Sąd Administracyjny uwzględnił apelacje prokuratury i pełnomocników oskarżycieli posiłkowych (czyli górników z "Wujka") i nakazał ponowny proces. Sędziowie uznali, że nie można mówić o nieumyślnej winie Kiszczaka i dlatego sprawa nie przedawniła się.

Górnicy z "Wujka" zastrajkowali, domagając się m.in. zniesienia stanu wojennego i zwolnienia internowanych. 16 grudnia doszło do starć górników z zomowcami, którzy wdarli się na teren kopalni. Od ich strzałów na miejscu zginęło sześciu górników, siódmy zmarł kilka godzin później, a dwóch kolejnych - w styczniu 1982 r.