Po katastrofie w kopalni Halemba prezydent Lech Kaczyński zapowiedział wszczęcie trzech śledztw – prokuratorskiego, inspekcji pracy i Najwyższej Izby Kontroli.
Chodzi między innymi o wiek najmłodszych ofiar tej tragedii. Trzeba zbadać między innymi jak to możliwe, że w kopalni pracowali ludzie w wieku 21 lat: Mogę dzisiaj stwierdzić, że ludzie po krótkim szkoleniu nie byli górnikami, mają po 21 lat. To byli ludzie na pewno zbyt mało doświadczeni, żeby być w skrajnie trudnych warunkach na wysokości 1030 metrów - mówił prezydent.
Większość ofiar i zaginionych to pracownicy zewnętrznej firmy. Ją także czeka gruntowne prześwietlenie. Według prezydenta część pracowników tej firmy na pewno nie miała wystarczających kompetencji do pracy na takiej głębokości. Powstaje w ogóle pytanie, na ile takie spółki zewnętrzne powinny wykonywać prace na dole w kopalni, a już szczególnie w takich warunkach jak mieliśmy tutaj do czynienia.
W związku z wydarzeniami w kopalni Halemba prezydent zapowiedział też przyspieszenie prac nad trzema ustawami – o inspekcji pracy, odpowiedzialności za naruszenie praw pracownika i o funduszu dla ofiar katastrof.
W tej chwili sztab kryzysowy prowadzi działania, które sprawią że wznowienie akcji ratowniczej zawieszonej przed kilkoma godzinami będzie bezpieczne dla ekip. Stężenie metanu na poziomie 1030 metrów wciąż im zagraża. Udało się im natomiast naprawić pompę i wypompowywana jest woda, która w chodniku utworzyła rozlewisko.
Nie tylko prezydent Kaczyński zapowiada wnikliwe kontrole. Także minister gospodarki Piotr Woźniak ogłosił przegląd polskich kopalń.
Górnicy - w rozmowach z naszymi reporterami - często poruszali temat fałszowania czujników metanu. Ten nagminny proceder - to igranie z ludzkim życiem.
Piotr Woźniak podkreśla, że jeśli doszło do fałszowania czytników, to da się to sprawdzić podczas kontroli - przynajmniej częściowo. Minister od razu jednak dodaje, że nie wierzy, iż ktoś chciałby popełnić takie przestępstwo: Ściana była i jest długości 330 metrów. Bardzo staranie była opomiarowana i oprzyrządowania. Możliwość sfałszowania wyników na wszystkich czytnikach, które tam były zamontowane jest bardzo mało prawdopodobna.
Niczego wykluczyć się jednak nie da. Na razie – jak powiedział minister – nie odkryto żadnych większych nieprawidłowości. Prawdziwa kontrola zacznie się jednak po zakończeniu akcji ratunkowej. Sprawdzone zostaną także wszystkie inne kopalnie i spółki zewnętrzne zatrudniające górników.