Jarosław Kaczyński dokładnie miesiąc przed wyborami ogłosił, że wysupła 500 złotych podwyżki dla każdego policjanta. Premier ogłosił to razem z ministrem spraw wewnętrznych podczas wizyty w policyjnej szkole w Słupsku.
Od listopada policjanci mają dostać po 80 złotych – na to już pieniądze są - a od stycznia aż o 400 złotych więcej. Tę drugą podwyżkę obiecał premier. Szef rządu – jak się dowiedzieliśmy – konsultował już tę sprawę z ministrem finansów.
Okazało się, że w gorący przedwyborczy czas szef rządu nadał tempa pomysłowi Władysława Stasiaka, by część pieniędzy z modernizacji policji przeznaczyć na płace. Szef MSWiA przymierzał się do tego planu, gdy stało się jasne, że policja nie jest w stanie wydać gigantycznych pieniędzy na nowy sprzęt. Tylko w tym roku z powodu unieważnienia przetargu na samochody Komenda Główna Policji może stracić 400 mln złotych. Teraz policjanci będą mniej nowocześni, za to zamożniejsi.
A premier, uzasadniając ten mikołajowy prezent we wrześniu, rzucił dwie maksymy: „Nie ma sprawnego państwa bez sprawnie funkcjonującej i silnej policji” i „Nie można zbudować silnego państwa za darmo”. Wniosek: nie są to ostatnie podwyżki pensji dla policjantów. Słowem: ja wam grosz, wy nam głos.
Krzysztof Zasada, reporter RMF FM, dowiedział się, czego nie uda się kupić w związku z podwyżkami. Posłuchaj: