Przez ostatnie dwa dni strażacy musieli wyjeżdżać do pożarów blisko 600 razy. W Wigilię w ogniu zginęło 5 osób, a 10 zostało rannych. Wczoraj na szczęście do takich tragedii nie doszło.
W święta strażacy najczęściej interweniowali w pożarach domów i mieszkań - takich akcji było 89. Płonęły głównie świąteczne dekoracje, źle zabezpieczone piecyki i elektryczne grzałki.
Dwa razy strażacy wyjeżdżali do pożarów lasów na Dolnym Śląsku, raz na Opolszczyźnie.
Sucha i bezśnieżna zima sprzyja pożarom traw - takich interwencji było aż 19.
Jak przypomina rzecznik komendanta głównego PSP Paweł Frątczak, w okresie jesiennym i zimowym najczęstszą przyczyną pożarów w domach jest niewłaściwe korzystanie z urządzeń grzewczych.
Najwięcej osób - jeśli chodzi o pożary - ginie tam, gdzie każdy z nas czuje się bezpiecznie, czyli we własnym domu. Okres świąt to okres radości, świętowania, ale nie zapominajmy o zagrożeniach - zwrócił uwagę Frątczak.
Zaznaczył, że wszelkiego rodzaju grzejniki - m.in. elektryczne - powinny być wyłączane w momencie, gdy wychodzimy z domu lub idziemy spać. Powinny też znajdować się minimum 0,5 metra od łatwopalnych przedmiotów - mebli, firanek. Nie naprawiajmy też sami tych urządzeń - przypomniał.
Kolejnym zagrożeniem, według strażaków, może być niewłaściwe korzystanie z iluminacji świątecznych. Nastrój nam się udziela, zdobimy światełkami nie tylko choinki, ale też okna, balkony i ogrody. Pamiętajmy jednak, że takie iluminacje powinny mieć certyfikaty; apelujemy też, by nie zostawiać ich włączonych, kiedy wychodzimy z domu np. na pasterkę, idziemy na spotkanie rodzinne lub spać. Popularne znowu stają się też świeczki na choinkach; to w naszej ocenie bardzo niebezpieczne - zaznaczył rzecznik.
Strażacy zaapelowali również, by nie zapalać na oknach - z firankami czy zasłonami - świec. Wystarczy lekki podmuch wiatru i może dojść do pożaru - powiedział Frątczak.
(abs)