36-latek podejrzany o podpalenie mieszkania przy al. 3 Maja w Warszawie, do którego doszło 11 listopada podczas Marszu Niepodległości, usłyszał zarzuty. Mężczyzna został zatrzymany w sobotę w Białymstoku. W niedzielę wieczorem natomiast sąd na wniosek prokuratora wydał decyzję o tymczasowym aresztowaniu podejrzanego na 3 miesiące.
Podejrzany usłyszał zarzut sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa powstania zdarzenia zagrażającego życiu i zdrowiu co najmniej kilkunastu osób, w postaci pożaru. Do zdarzenia doszło poprzez rzucenie podpaloną racą w kierunku budynku przy al.3 Maja w Warszawie. Zarzut przedstawiony podejrzanemu obejmuje także uszkodzenie mienia należącego do pokrzywdzonych. Czyn zakwalifikowano jako występek chuligański, zagrożony karą pozbawienia wolności do lat ośmiu - mówi prok. Aleksandra Skrzyniarz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Podejrzany nie przyznał się do winy. Przedstawił oskarżycielowi swoją wersję wydarzeń z 11 listopada. Treść jego wyjaśnień objęta jest tajemnicą śledztwa.