Ostatnio sporo słychać o kolejnych akcjach krewkiego wicemarszałka Sejmu Andrzeja Leppera, który wykazuje swoistą łatwość godzenia pracy parlamentarzysty z zajęciami pozaparlamentarnymi w terenie i nadal nie boi się działać na przekór prawu. Zawsze podkreśla, że robi to w interesie pokrzywdzonych. A takie argumenty zawsze padają na podatny grunt. Ale są tacy ludzie, którzy nie idą już tak łatwo na lep - Leppera. Może dlatego, że to dawni ludzie lidera Samoobrony.

"Andrzej Lepper to bardzo niebezpieczny człowiek, chce władzy i pieniądze tylko dla siebie, a do celu idzie po trupach" - przestrzegają jego dawni współpracownicy. O znajomości z byłym szefem chcieliby jak najprędzej zapomnieć. "Trzeba, żeby ludzie przejrzeli w końcu na oczy" - mówi Leszek Zwierz były działacz "Samoobrony" z Lubelszczyzny. Taki nagły zwrot w uczuciach do przewodniczącego u Leszka Zwierza to chyba bagaż doświadczeń kilkuletniej współpracy. Ta, według Zwierza, szefa chłopskiego związku zawodowego "Ojczyzna" najłatwiejsza nie była: "Dostawałem polecenia, żeby brać autokar, przywozić ludzi na protesty pielęgniarek itd. Tych poleceń było bardzo dużo. Za tymi poleceniami nigdy nie szły żadne pieniądze". A właściwie szły, tyle że w drugą stronę - do centrali. Np. składki członkowskie z cukrowni Krasnystaw. Ta sprawa była nawet w prokuraturze, ale została umorzona. Mało tego, coraz częściej z różnych stron kraju dochodzą głosy, że Lepper winien jest komuś pieniądze - mówi Zwierz. Dlatego powołana została krajowa komisja d/s osób poszkodowanych przez Andrzeja Leppera, która zbiera oświadczenia poszkodowanych i przygotowuje odpowiedni wniosek do sądu. Jednocześnie wystąpi do prezydium Sejmu o cofnięcie Lepperowi immunitetu poselskiego. Na razie wpłynęło 11 zgłoszeń. Ze wstępnych szacunków wynika, iż chodzi o co najmniej milion złotych.

Dodajmy, że Andrzej Lepper przy różnych okazjach podkreśla, że konieczna jest lustracja finansowa osób aktywnych w życiu publicznym. Tymczasem z lektury oświadczeń majątkowych posłów wyłania się taki obraz: Zamożni socjaldemokraci, ubodzy posłowie prawicy i zadłużeni członkowie Samoobrony. Na stronach internetowych Sejmu zamieszczono już większość oświadczeń. W tej kadencji są one jawne, każdy poseł był zobowiązany wypełniając oświadczenie przyznać się do posiadanych oszczędności, domu, mieszkania, samochodu a także zaciągniętych kredytów. Poselskie długi zaciekawiły nas najbardziej. Klubem tonącym w niespłaconych kredytach jest klub Samoobrony. Oświadczenia majątkowe przeglądała nasza reporterka Mira Skórka:

Bomba wybuchła niedawno w Głogowie na Dolnym Śląsku. Ryszard Bonda, nikomu nieznana postać z Nowogardu na kilka godzin przed zamknięciem list wyborczych został wpisany w Głogowie na pierwsze miejsce na liście wyborczej Samoobrony. Głogowscy działacze partii poczuli się oszukani przez Andrzeja Leppera. Żalom nie było końca. Zawiedzeni postępowaniem swojego szefa członkowie Samoobrony grozili blokadami dróg i protestami, z ostateczną decyzję czekali jednak do spotkania z samym Lepperem. Jak ustaliła nasza reporterka, wicemarszałek sejmu załagodził konflikt, wyciszył najgłośniej krzyczących, a prowodyrzy, którzy wrócili na łono związku niechętnie teraz odświeżają pamięć. O tym co działo się przed wyborami po prostu nie chcą mówić, tak jakby sprawy w ogóle nie było. Pytanie co takiego zrobił Lepper, by przekonać tych, którzy nie tak dawno głośno, publicznie mówili, że szef ich związku gra niezbyt czysto? Na razie Lepper przekupił ich biurem, które ma finansować: "Jeżeli chodzi o Andrzeja Leppera to na razie przeznacza na nasze biuro 500 złotych". Trudno uwierzyć w to, że ci najbardziej niezadowoleni dali się przekupić za taką kwotę. Nieoficjalnie mówi się, że kartą przetargową były zbliżające się wybory samorządowe. Niewykluczone, że Lepper obiecał głogowskim buntownikom dobre miejsca na listach wyborczych, by właśnie np. w radach miejskich realizowali ono swoje ambicje.

foto Archiwum RMF

16:30