Bardzo gorąco było na sesji rady miasta w Sopocie. Miała być na niej omawiana sprawa podejrzewanego o korupcję prezydenta Jacka Karnowskiego. Sesja przerodziła się w polityczny „POPiS” - z jednej strony Jarosław Wałęsa i Arkadiusz Rybicki, drugiej Jacek Kurski i Zbigniew Ziobro. Pojawił się też Karnowski, który oświadczył, że po urlopie wraca do pracy.
Sprawy Sopotu nie mogą czekać, dlatego chciałbym oświadczyć, że wracam do pracy - powiedział Karnowski:
Pytany o szczegóły nagranej rozmowy, konsekwentnie odmawiał odpowiedzi, tłumacząc, że najpierw będzie rozmawiał z prokuraturą.
Awantura rozpoczęła się, gdy Jacek Kurski zażądał możliwości zabrania głosu. Szef sopockich radnych Mieczysław Augustyniak odmówił, więc Kurski zwołał przed magistratem konferencję prasową i grzmiał, że złamano prawo. Emocjonalnie zareagował poseł PO Jarosław Wałęsa:
Posłowie PiS-u na znak protestu opuścili obrady rady miasta.
W pierwszych dniach lipca trójmiejski biznesmen i członek PO, Sławomir Julke, zawiadomił prokuraturę o tym, że w marcu br. prezydent Sopotu zażądał od niego łapówki w postaci dwóch mieszkań. Zdaniem przedsiębiorcy miała to być cena za pomoc prezydenta w podjęciu przychylnej dla biznesmena decyzji o dobudowaniu piętra na jednej z sopockich kamienic.
Karnowski nie przyznaje się do winy. Twierdzi, że rozbudowa kamienicy miała być wspólną inwestycją: jego i zaprzyjaźnionego z nim wówczas Sławomira Julke.