Morderstwo czy eutanazja na życzenie? Odpowiedzi na to pytanie szukają śledczy z Kłodzka. Zatrzymali oni dwóch mężczyzn, Andrzeja O. i Krzysztofa M., którzy mają związek ze śmiercią sparaliżowanego mieszkańca tego miasta. Mężczyzna miał prosić o to, żeby go zabito. Wiele wskazuje na to, że niepełnosprawny 38-latek chciał się zabić. Tak przynajmniej wynika z przesłuchań rodziny.
Z ustaleń śledztwa wynika, że Tomasz K. rok temu przeszedł poważną chorobę neurologiczną, z powodu której był w znacznej mierze sparaliżowany. Ze zgromadzonych dotychczas dowodów, w tym relacji świadków wynika, że miał kłopoty osobiste, był w złej kondycji psychicznej, wyrażał myśli samobójcze - wyjaśnia Ewa Ścieżyńska z prokuratury okręgowej w Świdnicy. O zabicie go miał poprosić zatrzymanego Andrzeja O. Ten poderżnął mu gardło. Wcześniej miał zainkasować za to pięć tysięcy złotych.
Prokurator przedstawił mężczyźnie zarzut zabójstwa Tomasza K., polegający na tym, że przy użyciu noża spowodował u pokrzywdzonego rozległą ranę ciętą szyi. Podejrzany przyznał się do popełnienia zabójstwa wyjaśnił jednak, że czynu tego dopuścił się działając na prośbę pokrzywdzonego, za jego namową i pod wpływem współczucia dla niego. Wyjaśnił także, że przed zabójstwem przyjął od pokrzywdzonego, zgodnie z wcześniejszą umową, pieniądze - wyjaśnia prokurator Ścieżyńska.
Śledczy ustalili, że mężczyźni znali się od kilku lat. Pokrzywdzony zatrudniał w przeszłości Andrzeja O. w swojej firmie. W takich okolicznościach nie może być mowy o zabójstwie eutanazyjnym, traktujemy ten przypadek jak morderstwo - tłumaczą śledczy.
Prokuratura nie ujawnia na razie roli drugiego z zatrzymanych w tej sprawie mężczyzn. Prokurator przedstawił mu zarzut popełnienia przestępstwa związanego z głównym wątkiem śledztwa, zaś sąd zastosował wobec niego tymczasowe aresztowanie na okres 3 miesięcy. Z uwagi na dobro śledztwa i trwające nadal czynności zmierzające do wyjaśnienia okoliczności sprawy, na obecnym etapie nie jest możliwe udzielenie bardziej szczegółowych informacji w tym zakresie - dodaje prokurator Scieżyńska.