Polska więcej od Unii Europejskiej bierze niż daje, więc trzeba podpisać Traktat Lizboński i nie nadużywać cierpliwości naszych partnerów - twierdzą przedstawiciele rządzącej koalicji. Ale czy nie warto przed złożeniem podpisu pod dokumentem wzmocnić naszej pozycji w UE? Tak, jak zrobiły to Niemcy?
Nasz zachodni sąsiad przed przyjęciem Traktatu zagwarantował sobie, że jeśli Wspólnota przyjmie coś sprzecznego z niemiecką konstytucją, to Bundestag będzie mógł takie zmiany odrzucić.
Polscy politycy, zarówno ci z opozycji, jak i koalicji nie za bardzo jednak wiedzą, jak można by wzmocnić naszą pozycję w UE. Owszem Lewica mówi, że warto byłoby się nad tym zastanowić, ale własnych projektów nie ma. Bardzo chcielibyśmy o tym porozmawiać, tylko nie ma słuchaczy - próbuje się tłumaczyć szef SLD Grzegorz Napieralski.
Przewodniczący klubu PSL Stanisław Żelichowski idzie jeszcze dalej. Jego zdaniem w ogóle nie powinniśmy się wysuwać przed szereg. Nie sądzę, byśmy mogli tu jeszcze stawiać jakiekolwiek warunki, jak do jednego euro, które wkładamy do Unii, bierzemy siedem - stwierdza.
Fakt. Temu zaprzeczyć się nie da. Ale trzeba również pamiętać, że w polityce sentymentów nie ma. A na forum międzynarodowym ceni się tych, którzy bez kompleksów potrafią walczyć o swoje. W Polsce walki nie podjęto. Pozostaje nam się tylko zastanawiać co by było, gdyby...