16 polskich marynarzy było na pokładzie statku, który zaatakowali piraci na wodach Nigerii. Pięciu marynarzy zostało uprowadzonych. Zaatakowana jednostka to Szafir - statek należący do zarejestrowanej w Szczecinie agencji EuroAfrica. Firma wydała komunikat, zaznaczając, że jest to ostatnie oświadczenie z jej strony ze względu na bezpieczeństwo życia i zdrowia załogi.
EuroAfrica potwierdza w wydanym komunikacie, że jednostka Szafir została zaatakowana w nocy z 26 na 27 listopada 2015 roku przez uzbrojonych piratów. Napastnicy splądrowali pomieszczenia załogi, po czym opuścili statek.
Spośród 16-osobowej załogi uprowadzonych zostało pięciu marynarzy. 11 członków jest bezpiecznych, są nadal na statku - informował wcześniej minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski, kierujący powołanym pilnie zespołem kryzysowym.
Porywacze nie nawiązali na razie kontaktu - dodał szef MSZ podczas zwołanej specjalnie konferencji prasowej. Porwani to kapitan, trzech oficerów i marynarz.
Na statku są zniszczenia, ale jednostka jest bezpieczna, utrzymuje się na wodzie.
"Jednostka jest na otwartym morzu i technicznie zdolna do żeglugi. "Obecnie zmierzają do niej jednostki nigeryjskiej marynarki wojennej wraz z obsadą wojskową i dodatkową osadą nawigacyjną statku" - czytamy w komunikacie agencji EuroAfrica.
Z nieoficjalnych informacji przekazanych przez Cypryjczyków wynika, że piraci kazali wejść porwanym marynarzom na pokład bardzo szybkiej, lekkiej motorówki. Następnie odpłynęli z nimi, nie w kierunku innej jednostki, lecz w stronę lądu.
Szef naszej dyplomacji Witold Waszczykowski podkreśla, że dalsze działania polskiego MSZ będą zależały od decyzji nigeryjskich władz. Nasze Ministerstwo Spraw Zagranicznych jest z nimi w stałym kontakcie. Nie możemy ingerować w działania suwerennego państwa, jeśli nas o to nie poprosi - dodaje Waszczykowski.
Statek pływa pod cypryjską banderą. Trwał rejs z Antwerpii do nigeryjskiego Onne.
Jak usłyszał w polskiej ambasadzie w Abudży reporter RMF FM Krzysztof Berenda, nasi dyplomaci próbują nawiązać kontakt z porywaczami. Ze wstępnych informacji wynika jednak, że pojawił się problem z ubezpieczeniem.
Problem polega trochę na tym, że firma ta zdaje się nie posiada żadnego kontraktu z przyzwoitą firmą ubezpieczeniowo-ochroniarską, która w takich przypadkach z reguły wchodziłaby w negocjacje z porywaczami – usłyszeliśmy w ambasadzie od konsula dyżurnego. To oznacza, że negocjacje z porywaczami w sprawie uwolnienia polskich marynarzy i ewentualnego okupu będą musieli prowadzić nasi dyplomaci albo władze Nigerii.