Poleciały głowy w Komendzie Powiatowej Policji Warszawa-Zachód. Jak dowiedział się reporter RMF FM, w związku z aferą z używaniem przez tamtejszą drogówkę radarów bez homologacji, stanowiska stracili wysocy rangą oficerowie.

Zdymisjonowany został naczelnik wydziału ruchu drogowego oraz jego zastępca. Zastępca dodatkowo został zawieszony. Wobec obu trwają postępowania dyscyplinarne. Komendant stołeczny polecił też wszczęcie postępowania dyscyplinarnego wobec zastępcy komendanta powiatowego. Co ciekawe - to były naczelnik stołecznej drogówki.

Grzywny dostało też sześciu funkcjonariuszy, którzy używali radarów bez badań technicznych i wystawiali kierowcom mandaty.

Na razie wiadomo o 74 takich karach. Ta liczba może się jednak zmienić, bo postępowanie wyjaśniające trwa.

Ta afera to pokłosie kontroli w jednostkach garnizonu warszawskiego prowadzonych przez Komendę Stołeczną Policji. Okazało się, że funkcjonariusze z powiatu Warszawa-Zachód mieli w magazynie mierniki prędkości, które czekały na badania techniczne. Mimo to część tych urządzeń wykorzystywali w służbie.

Jakie są szanse na cofnięcie mandatu?

Sytuacja kierowców, którzy otrzymali mandat po kontroli prędkości radarem bez homologacji, jest skomplikowana. Zawsze decyzję o cofnięciu mandatu może podjąć sąd, a są powody, by podważyć działania drogówki. Jednak mandaty zostały przyjęte, minął czas na ich uprawomocnienie się. Dodatkowo radary bez ważnych badań technicznych po użyciu uzyskały homologację.

Jeśli kierowca ma wątpliwości dotyczące pomiaru, nie musi przyjmować mandatu i może poprosić o dokumenty urządzenia pomiarowego.

Jednym z obowiązków policjantów podczas kontroli prędkości jest posiadanie przy sobie i okazywanie - na żądanie osoby kontrolowanej - uwierzytelnionych kopii świadectw legalizacji lub wzorcowania wymaganych dla wykorzystywanych urządzeń pomiarowych - tłumaczy Robert Opas z Komendy Głównej Policji.

Brak takich dokumentów daje bezpośrednią podstawę do uniknięcia mandatu.

Opracowanie: