Polacy są już bezpieczni. 30 minut po północy wylądował pierwszy rządowy samolot Tu-154 wiozący Polaków ewakuowanych z Libanu. W sumie do kraju wróciło 220 osób.
Nasi rodacy wciąż powracają myślami do wojennego koszmaru: Wszystko się działo jak sen, jak koszmar jakiś, szybko. Bomby spadały, samoloty - mówiła jedna z kobiet o tym, co się działo w ciągu ostatnich godzin przed wyjazdem z Libanu.
Po przyspieszonej odprawie celnej ewakuowani oraz oczekujący na nich bliscy, odpoczywali w przygotowanym miasteczku namiotowym na terenie lotniska, gdzie zapewniono opiekę medyczną i psychologiczną oraz podawano napoje i jedzenie.
W sumie przygotowano dwanaście 10-osobowych namiotów. W jednym utworzono ambulatorium, na lotnisku dyżurowały także karetki pogotowia; Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji zapewniło możliwość opieki zdrowotnej w swoim szpitalu.
Następnie powracających z Libanu rozwieziono m.in. busami do ośrodków noclegowych lub na dworce, jeśli deklarowali chęć natychmiastowego powrotu do domów.
Jak dotąd ewakuowano tylko ponad 120 z 25 tys. Amerykanów przebywających w Libanie. Mimo to, podsekretarz stanu Nicholas Burns określił ewakuację jako dobrze zorganizowaną i efektywną. 9 okrętów wojennych USA dostało rozkaz zajęcia pozycji u wybrzeży Libanu, żeby zabrać uciekających Amerykanów.