Rzecznik Praw Obywatelskich Marcin Wiącek krytycznie odnosi się do projektu rozporządzenia, które ma doprowadzić do likwidacji obowiązkowych prac domowych w szkołach podstawowych. "Wejście w życie zmian dotyczących prac domowych po upływie 14 dni od dnia ogłoszenia ma być podyktowane pilną potrzebą odpowiedzi na powszechne oczekiwanie środowiska szkolnego. (...) głosy zabierane w debacie publicznej nie potwierdzają twierdzenia o powszechności takich żądań" - zauważa RPO w piśmie do Barbary Nowackiej - szefowej resortu edukacji.
Jak przypomina w swoim piśmie Rzecznik Praw Obywatelskich Marcin Wiącek, projekt rozporządzenia przygotowany przez Ministerstwo Edukacji Narodowej zakłada, że w klasach I-III szkoły podstawowej nauczyciele mają nie zadawać uczniom pisemnych i praktycznych prac domowych. W klasach IV-VIII takie prace miałyby być nieobowiązkowe. Co więcej, nauczyciel nie mógłby ocenić faktu, czy ktoś zrobił zadanie domowe, czy nie.
RPO zwraca uwagę, że rozporządzenie ma wejść w życie po 2 tygodniach od ogłoszenia, w trakcie roku szkolnego. Nie zgadza się z argumentacją MEN, że chodzi o pilną reakcję na "powszechne oczekiwanie środowiska szkolnego". Jego zdaniem, nie jest to prawdziwy obraz sytuacji w polskiej szkole.
"Wyniki ankiety przeprowadzonej dla "Dziennika Gazety Prawnej" pokazują, że większość nauczycieli popiera jedynie ograniczenie prac domowych (68,5 proc.), podczas gdy za całkowitą ich likwidacją opowiedziało się tylko ok. 8 proc. Warto zauważyć, że ankietowani nauczyciele chcieliby, aby w pierwszej kolejności zmieniły się podstawy programowe, a dopiero potem nastąpiła redukcja zadań do wykonania w czasie wolnym" - pisze w piśmie do Barbary Nowackiej Marcin Wiącek. Podkreśla też, że w tej sprawie powinny zostać przeprowadzone szerokie konsultacje społeczne.
RPO tłumaczy, że zgodnie z obowiązującą ustawą, czyli aktem prawnym wyższego rzędu niż rozporządzenie - to od nauczyciela powinna należeć decyzja, czy zadanie domowe spełnia swoją funkcję. "Całkowity zakaz prac domowych (nawet jeśli dotyczyłby jedynie klas I-III szkoły podstawowej) oraz odstąpienie od ich oceniania mogą być zatem postrzegane jako niezgodne z deklaracjami o potrzebie wzmocnienia pozycji nauczycieli oraz autonomii szkół" - pisze Marcin Wiącek. "Projektowane rozporządzenie może zostać ponadto uznane za wkraczające w materię ustawową, co nie powinno mieć miejsca z uwagi na hierarchię źródeł prawa w Polsce" - dodaje.
W piśmie do szefowej MEN Wiącek pisze również o problemie, jaki może się pojawić, gdy rodzice poproszą nauczycieli, by ich dzieciom zadawali prace domowe.
"Ewentualna zgoda na odmienne traktowanie ucznia lub grupy uczniów naraża ich na ryzyko wszczęcia czynności w trybie nadzoru pedagogicznego. Utrudnia także indywidualizację nauczania, co jest ważne zwłaszcza w przypadku uczniów o specjalnych potrzebach edukacyjnych" - pisze RPO.
Rzecznik Praw Obywatelskich nie polemizuje z faktem, że uczniowie mają prawo do czasu wolnego i rozwijania zainteresowań, a wielu z nich jest przemęczonych. Zwraca uwagę, że ws. zadań domowych interweniował już w 2019 r., zwracając się do ówczesnej szefowej MEN Anny Zalewskiej o "analizę kwestii zadań domowych w świetle aktualnych badań naukowych".
Minister edukacji Barbara Nowacka w styczniowej rozmowie z Wirtualną Polską zapowiedziała, że od początku kwietnia będzie obowiązywało rozporządzenie dotyczące braku prac domowych w szkołach podstawowych. Z czasem wejdzie też na dalsze etapy edukacji.