400 procent normy - taki wynik osiągnął zakopiański szpital w okresie świąteczno - noworocznym. To jednak nie powód do dumy. Lekarze padali ze zmęczenia i nie byli w stanie na bieżąco przyjmować wszystkich potrzebujących pomocy.
Na pomoc zakopiańskich lekarzy liczyli najczęściej narciarze i snowboardziści, ale także amatorzy zjazdu na dętkach, jabłuszkach czy sankach. Wielu doznało bardzo poważnych urazów.
Dyrektor medyczny zakopiańskiego szpitala Sylweriusz Kosiński nie ukrywa, że Boże Narodzenie i Nowy Rok to dla lekarzy najtrudniejszy okres w roku. W ciągu dnia do oddziału ratunkowego zgłaszało się średnio około dwustu pacjentów - mówi reporterowi RMF FM Maciejowi Pałahickiemu:
Zdarzało się, że zakopiańscy lekarze nie nadążali z przyjmowaniem pacjentów. Pacjenci z mniej groźnymi obrażeniami czekali na konsultacje nawet trzy godziny - przyznaje dyrektor Kosiński: