Przez Pakistan przetoczyła się fala gwałtownych protestów po rozpoczęciu amerykańsko-brytyjskich ataków na Afganistan. W pakistańskim mieście Kwetta policja użyła gazów łzawiących, by opanować 10-tysięczny tłum demonstrantów, którzy podpalali budynki i samochody w proteście przeciwko nalotom. Podobne sceny rozegrały się w hinduskim mieście Srinagar, zamieszkanym w większości przez muzułmanów. Tłum obrzucał kamieniami taksówki i wykrzykiwał hasła, nieprzychylne wobec USA.

Siły bezpieczeństwa Pakistanu pozostają w stanie najwyższej gotowości. Mówił o tym między innymi w swym wystąpieniu prezydent Pakistanu Pervez Musharraf. Na samym początku podkreślił, że Pakistan jest przeciwny wszelkim aktom terroru. Wyraził też nadzieję, że amerykańsko-brytyjskie ataki będą krótkie: "Operacja w Afganistanie moim zdaniem składa się z trzech elementów. Pierwszy to akcja zbrojna. Potem jednak muszą nastąpić działania polityczne. Kolejnym krokiem powinny być wysiłki mające na celu odbudowę i rehabilitację Afganistanu. „Szturm powinien zniszczyć gniazda terroru, ale potem Afganistan potrzebuje nowych rozwiązań politycznych. Musimy zapewnić jedność i stabilność Afganistanu, a przede wszystkim przynieść pokój temu krajowi. Każde polityczne rozwiązanie w Afganistanie musi mieć szeroką bazę i odzwierciedlać skład etniczny ludności Afganistanu” – powiedział pakistański przywódca. Posłuchaj relacji specjalnych wysłanników RMF Jana Mikruty i Przemysława Marca:

Generał Musharraf próbował oczywiście uspokajać. Mówił, że mimo manifestacji w kraju jest spokojnie, że cudzoziemcy nie mają się czego obawiać i nie muszą uciekać z Pakistanu. Jednak tam od wielu dni mówi się, że największym w tej chwili niebezpieczeństwem po atakach amerykańskich i brytyjskich na Afganistan mogą być akty terroru ze strony fanatyków religijnych. Musharraf zapewniał jednak, że pakistańskie siły porządkowe panują nad sytuacją w kraju. Prezydent przyznał, że o ataku wiedział kilka godzin wcześniej i stanowczo podkreślał: "Żadna militarna akcja przeciwko Afganistanowi nie jest prowadzona z terenu Pakistanu". Prezydent mówi o spokoju, ale to jest spokój pod lufami karabinów. Musharraf ostrzegł też afgańską opozycję, ostrzegł Sojusz Północny, by jego dowódcy nie próbowali wykorzystać nalotów na Afganistan do tego, żeby przejąć w kraju pełnię władzy, bo - jak mówił Musharraf - Afganistanowi potrzebna jest przebudowa polityczna, a taka przebudowa musi uwzględniać wszystkie żyjące w Afganistanie grupy etniczne. To bardzo istotne ostrzeżenie, ponieważ Pakistan nie zgadza się na wyeliminowanie, pozbawienie wpływu Pasztunów - najliczniejszej grupy etnicznej w Afganistanie, a Talibowie wywodzą się właśnie z tej grupy etnicznej. Plemiona pasztuńskie zamieszkują pogranicze afgańsko-pakistańskie. Żyją po obu stronach granicy i Islamabad zawsze popierał i wspierał ich interesy.

foto Archiwum RMF

10:05