Szykuje się protest pacjentów przed Ministerstwem Zdrowia. Przeciwko bałaganowi i nieudolności w kierowaniu systemem w piątek 1 czerwca przed gmachem mają protestować ludzie wzywani przez trzydzieści organizacji skupiających pacjentów z różnymi schorzeniami.
Pacjenci zamierzają protestować przeciwko całemu systemowi. Zamieszanie z refundacją leków i niepewność związana z programami terapeutycznymi to tylko krople, które przelały czarę goryczy. Mówią, że Ministerstwo Zdrowia traktuje ich jak wrogów, a procedury, urzędnicze formułki i zawiłe przepisy są ważniejsze od życia i zdrowia ludzi.
Nie rozumiem, dlaczego to musi być tak skomplikowane. Mój syn jest chory i chciałbym, żeby po prostu był leczony zgodnie z aktualną wiedzą medyczną - mówi organizator protestu Piotr Piotrowski, prywatnie ojciec chłopca chorującego na zapalenie stawów.
Pacjenci i lekarze wskazują na marnotrawstwo w systemie ochrony zdrowia. Chory, by dostać się do specjalisty musi czekać miesiącami, a nawet latami. W tym czasie jego stan się pogarsza, a leczenie jest znacznie droższe. Kiedy nie leczymy pacjenta, on nie może wrócić do pracy. Całe społeczeństwo musi go utrzymywać - mówi Małgorzata Kułakowska, chora na łuszczycę. To protest przeciwko bezmyślności urzędników. Chcemy wywalczyć, wybłagać, by pacjenci chorzy przewlekle mieli dostęp do leczenia.
Lekarze zajmują się głównie biurokracją, skarży się Małgorzata Zarachowicz, lekarka rodzinna. Nie może być tak, że ja większość czasu przeznaczonego na wizytę pacjenta poświęcam nie na rozmowę z chorym i badanie chorego, a na wypełnianie papierów - mówi.
Przedstawiciele organizacji walczących o prawa pacjentów podkreślają, że straty państwu przynosi też przerzucanie całej odpowiedzialności za opiekę nad przewlekle chorym na rodzinę. Często ktoś musi zrezygnować z pracy, by pielęgnować bliską osobę. Wtedy nie płaci podatków i składek.