„Ministerstwo Zdrowia eksperymentuje na żywym człowieku”, „Nie chcemy ryzykować utraty przeszczepionych narządów” – tak mówią pacjenci po transplantacjach, którzy dziś protestowali przed Sejmem. Protest zakończył się przekazaniem petycji marszałkowi Sejmu. Z początkiem maja drastycznie podrożały leki immunosupresyjne, które zapobiegają odrzutom przeszczepionych organów. Niektóre opakowania są droższe nawet o 1000 złotych.
Problem dotyczy nawet 15 tysięcy pacjentów. Chodzi o leki niezbędne przy przeszczepach nerki, wątroby, trzustki, płuca a nawet przeszczepie serca, także u dzieci.
Chorzy, z którymi rozmawiał nasz dziennikarz mówią, że drastyczne podwyżki cen oznaczają dla nich koniec przyjmowania leków.
W moim przypadku to jest podwyżka z 3,2 zł za opakowanie do ponad 300 zł. Mam zapas na niecałe 2 miesiące. Co dalej? Prawdopodobnie stracę narządy, które mi dano - mówiła pani Joanna, która jest po przeszczepie i nerki i trzustki. Jak podkreśla, jedyna szansa na podawanie leków to stały pobyt w szpitalu, ale to oznaczałoby porzucenie pracy i 6-letnej córki.
Pacjenci podkreślali, że nie chcą ryzykować zmiany podawanych leków na tańsze, ale niepewne zamienniki.
Nie zaryzykuję organu, który dostałam od mamy. Nie ma dla mnie nawet takiej opcji, żebym mogła w jakikolwiek sposób ryzykować tak ważną dla mnie rzeczą - mówiła pani Małgorzata, która jest po rodzinnym przeszczepie nerki.
W przyszłym tygodniu sprawą podwyżek ma zająć się sejmowa komisja zdrowia.
Każda zmiana leku wymaga dodatkowych badań i często pobytu w szpitalu. W szczególnie trudnej sytuacji mogą być dzieci, u których zmiana terapii jest wyjątkowo ryzykowna.
Lęki pacjentów nie mają podstaw. Są inne, tańsze zamienniki - tak minister zdrowia Konstanty Radziwiłł próbuje uspokoić pacjentów po transplantacjach.
Minister tłumaczy podwyżki cen leków mechanizmami refundacyjnymi. Zapewnia, że pacjenci mają zapewnione tańsze leki, tylko inne.
Leki, które wprowadzamy jako odpowiedniki, są równie skuteczne i równie bezpieczne. Pacjenci, zwłaszcza pacjenci ciężko chorzy, nie lubią takich zmian - zauważa Radziwiłł.
Transplantolog prof. Zbigniew Włodarczyk z Collegium Medicum w Bydgoszczy potwierdza, że leki generyczne mają ten sam skład, ale nie muszą przechodzić sałej serii badań klinicznych dot. np. biodostępności i reakcji pacjentów. To, że lek ma ten sam wzór nie oznacza, że to jest to samo - wystarczy, że leki są produkowane w zupełnie innych warunkach i mogą być inaczej tolerowane, a pacjenci po przeszczepie wymagają stabilności.
Nie można tak szarpać pacjentów pomiędzy różnymi lekami, bo w rezultacie może to doprowadzić do zaburzenia procesu immunosupresji - tłumaczy ekspert.