"Co to ma być? Do diabła! Po dupie dostaniesz! Sraj, do cholery! W mordzie trzymać i ryczeć!" - tak odnosiły się kobiety w jednym z punktów opieki nad dziećmi w Starogardzie Gdańskim. Rodzice nagrali opiekunki, które krzyczały i zastraszały dzieci. Powiadomili także policję. Sprawę opisał "Dziennik Bałtycki".
"Opiekunki" pracowały w jednym punktów opieki nad dziećmi w Starogardzie Gdańskim. Przebywały tam maluchy w wieku od 6 miesięcy do lat 3.
Szokującego odkrycia dokonali rodzice 2-letniego Pawełka. Po dramatycznej historii z Wrocławia, gdzie opiekunki znęcały się nad maluchami, postanowili sprawdzić, jak jest w przypadku ich syna. Do ulubionej zabawki chłopca włożyli podsłuch. Ośmiogodzinne nagranie zostało już przekazane policji w Starogardzie Gdańskim.
Jak przyznają rodzice w rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim", sygnały, że w placówce nie dzieje się dobrze, dziecko wysyłało już wcześniej. Dziecko nie chciało chodzić do żłobka, rano płakało podczas ubierania i jazdy samochodem. Długo jednak nie dopuszczałam do siebie myśli, że ktoś może wyrządzać mu krzywdę. Słuchałam nagrań i płakałam. Przekazałam nagrania sąsiadce, której roczna córeczka Kasia uczęszcza do tej placówki. Podjęłyśmy decyzję o zawiadomieniu policji - opowiada gazecie pani Magda, mama dwulatka.
Jak do tej pory w sprawie przesłuchano już kilka osób. W najbliższym czasie zostaną przesłuchane kolejne - powiedział naszemu reporterowi aspirant Marcin Kunka, rzecznik prasowy komendy powiatowej policji w Starogardzie Gdańskim. Próbujemy ustalić, czy zostało popełnione przestępstwo. Prowadzone jest postępowanie pod kątem znęcania psychicznego. Jeżeli zarzuty potwierdzą się, to osobom, które dopuszczają się takiego przestępstwa grozi kara od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności - dodał.
Kunka podkreślił, że z ze złożonego w tej sprawie zawiadomienia wynika, że w punkcie opieki nie doszło do fizycznego znęcania się nad dziećmi. Nie wykluczamy jednak żadnych innych opcji. Sprawa jest rozwojowa - podsumował.