Obrońca biznesmena Henryka Stokłosy, podejrzanego o udział w aferze w Ministerstwie Finansów, złożył w warszawskim sądzie zażalenie na areszt. Obrona wskazuje na uchybienia proceduralne i skarży się, że nie ma dostępu do akt sprawy.

Według obrońcy, w grudniu decyzję o trzymiesięcznym areszcie dla Stokłosy podejmował asesor, tymczasem taką decyzję powinien podejmować sędzia. Jak powiedziała żona podejrzanego Anna Stokłosa, obrońca ma utrudnioną pracę, bo nie ma dostępu do akt.

Mąż nie ukrywał się, od początku chciał zeznawać i chciał się stawić przed wymiarem sprawiedliwości. Wystąpił też o wydanie listu żelaznego - dodała Anna Stokłosa.

Henryka Stokłosę, podejrzanego o skorumpowanie sędziego i urzędników skarbowych, dwa miesiące temu zatrzymała policja w Niemczech. W grudniu, po przekazaniu Polsce były senator został przez warszawski sąd aresztowany na trzy miesiące. Stokłosie przedstawiono 22 zarzuty, grozi mu do 10 lat więzienia. Sąd nie wyznaczył na razie terminu rozprawy na którym rozpatrzy zażalenie.

Prokuratura uważa, że Stokłosa w latach 1989-2005 uzyskiwał nienależne wielomilionowe umorzenia podatkowe dzięki powiązaniom ze skorumpowanymi urzędnikami resortu finansów, a także sędzią sądu administracyjnego z Poznania Ryszardem S. Ma on już zarzuty przyjęcia od Stokłosy ok. 40 tys. zł łapówek w zamian za pomoc w uzyskiwaniu korzystnych wyroków w sprawach podatkowych.

Latem 2006 r. zabezpieczono dokumenty finansowe firm były senatora. W grudniu 2006 r. zarzut korupcji przedstawiono doradcy prawnemu biznesmena.