Obrady Sejmu poświęcone tzw. aferze starachowickiej będą jawne. W głosowaniu przepadł wniosek o ich utajnienie, zgłoszony przez Antoniego Macierewicza. Poseł chciał, by prokuratura ujawniła tajne ustalenia śledztwa ws. przecieku informacji o zatrzymaniach świętokrzyskich gangsterów.

Szef świętokrzyskiego SLD, poseł Henryk Długosz, w rozmowie z sekretarzem generalnym Sojuszu Markiem Dyduchem złożył wniosek o rozwiązanie struktur partii w Starachowicach. Według słów Długosza wpłynęła na to rezygnacja posła Andrzeja Jagiełły z funkcji szefa powiatowego SLD oraz sygnały o powiązaniach towarzyskich ze światem przestępczym. Zarząd krajowy SLD rozpatrzy wniosek być może już jutro.

Poseł Długosz poinformował też, że sąd partyjny zdecydował, iż aresztowani

samorządowcy ze Starachowic nie są już członkami SLD. Wprawdzie zrezygnowali oni już z członkostwa w Sojuszu – jak twierdzą przedstawiciele partii – jednak te rezygnacje dotychczas nie dotarły do Warszawy. Stąd sąd partyjny rozstrzygnął tę wątpliwość – twierdzi Długosz.

Starachowicki starosta i ówczesny wiceprzewodniczący rady (obaj z SLD) zostali z kilkunastoma innymi osobami zatrzymani w marcu przez CBŚ i aresztowani przez sąd. Starosta ma postawiony zarzut usiłowania wyłudzenia ubezpieczenia, a były wiceprzewodniczący rady powiatu - wyłudzenia i łapówkarstwa.

Posłowi Jagielle prokuratura postawiła zarzut utrudniania postępowania karnego przez poinformowanie samorządowców o planowanej akcji Centralnego Biura Śledczego.

Wczoraj tzw. afera starachowicka wywołała w Sejmie prawdziwą burzę. Przerywano nawet obrady. Leszek Miller i członkowie jego rządu mieli się ustosunkować do całej sprawy. Jednak zarówno premier, jaki i jego ministrowie – Grzegorz Kurczuk i Krzysztof Janik – nie powiedzieli nic, czego w sprawie nie byłoby już wiadomo wcześniej. Posłowie nie dowiedzieli się więc, kto był źródłem przecieku, który naraził życie policjantów, prowadzących akcję przeciwko przestępcom.

06:45