Policjanci złapali 28-latka, który zbiegł z aresztu śledczego w Jeleniej Górze. Został on zatrzymany na terenie powiatu jeleniogórskiego.
Jak podaje policja, 28-latka szukało około 100 policjantów. Użyto też śmigłowca oraz psów tropiących.
Wewnętrzne postępowanie, które już zostało wszczęte, wyjaśni, jak doszło do ucieczki. Wiadomo, że skazany odbywał karę w zakładzie półotwartym, dlatego miał możliwość swobodnego poruszania się po jednostce, a dodatkowo był w niej zatrudniony.
Jak powiedział nam major Mariusz Mrozewski, rzecznik Aresztu Śledczego w Jeleniej Górze, mężczyzna za niedługo miał wyjść na wolność i nigdy wcześniej nie sprawiał problemów.
Na wolność miał wyjść w listopadzie. Nie wiemy, co się stało, że postanowił uciec. Marcin G. przebywał w naszym zakładzie w trybie półotwartym, miał możliwość swobodnego poruszania się po jednostce, był w niej zatrudniony, zajmował się sprzątaniem - stwierdził rzecznik aresztu.
Mężczyzna przedostał się na dach budynku, z którego zeskoczył i uciekł. W rozmowie z polsatnews.pl major Mariusz Mrozewski ujawnił szczegóły ucieczki. Marcin G. przedostał się do szatni pracowniczej i tam wydłubał otwór w suficie, przez który przedostał się na dach. Z niego zeskoczył i uciekł - poinformował. Będziemy dokładnie badać, jak udało mu się zbiec. Zbadamy również, czy nie zawiodły procedury lub czynnik ludzki - dodał.