Za trzy miesiące na stanowisku sekretarza generalnego NATO George'a Robertsona zastąpi holenderski minister spraw zagranicznych Jaap de Hoop Scheffer. Komentatorzy mówią o nim - sekretarz generalny kompromisu.
O nominacji Jaap de Hoop Scheffer na szefa NATO w Holandii mówiło się od ponad 2 tygodni – kiedy holenderska delegacja z szefem MSZ została przyjęta w Waszyngtonie - jak podkreślał dziennik "Volkskrant" - przez zaskakująco dużą grupę amerykańskich polityków wagi ciężkiej, m.in. przez prezydenta George'a W. Busha.
Według wielu obserwatorów w obecnych warunkach wewnętrznego podziału NATO – Jaap de Hoop Scheffer będzie dobry dla wszystkich. Pochodzi z Holandii, a więc kraju tradycyjnie proamerykańskiego, ale z drugiej strony - nie naraził się Francji i Niemcom, nie podpisał słynnego Listu Ośmiu popierającego wojnę w Iraku.
Dla Polski wybór Holendra na sekretarza generalnego Sojuszu to sygnał, że jeszcze nie teraz, ale za 4-5 lat szanse na to stanowisko może mieć Polak. Wszak całkiem poważnie rozważano w niektórych kręgach kandydaturę prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. A to oznacza, że zyskujemy zaufanie.
O samym Schefferze mówi się, że będzie się musiał zmierzyć z cieniem lorda Robertsona, który jest bardzo dowcipny i medialny. Holender jest podobno dosyć sztywny i dopiero będzie musiał się uczyć obcowania z prasą. Jest za to – jak podkreślają komentatorzy – solidny, dobrze zorganizowany i uczciwy. Ponadto jako ambasador Holandii przy NATO zna Sojusz wewnątrz.
06:30