Ministerstwo Finansów przygotowuje wielką reformę swoich służb. Chce utworzyć Centralny Urząd Akcyzy i Gier, który ma mieć nawet 40 oddziałów terenowych, które będą się zajmować poborem akcyzy. Do tej pory ten parapodatek ściągały urzędy celne. To kolejna kosztowna reforma w ramach taniego państwa.
Koszty utworzenia urzędu pójdą w miliony – nowe budynki, nowe systemy informatyczne, być może nowi pracownicy… Nie wiadomo także co stanie się z 15 tysiącami celników - czy zostaną przeniesieni do nowych urzędów czy pójdą na bruk. O tym w projekcie reformy nie ma bowiem mowy.
Nieoficjalnie ministerstwo zapewnia, że celnicy nie stracą pracy. A to oznacza, że w nowych urzędach będą zatrudniani nowi pracownicy. Trudno przypisać to realizacji idei taniego państwa. - To są już dzisiaj dziesiątki tysięcy ludzi, pracujących w tym obszarze - zauważa Jeremi Mordasiewicz z Konfederacji Pracodawców Prywatnych.
Po co to wszystko? Zdaniem ministerstwa celnicy nie radzą sobie z poborem akcyzy, poza tym jest ich za wielu – tłumaczy Artur Zawisza z sejmowej komisji gospodarki. Zadania służby celnej uległy redukcji, jest ich znacząco mniej, a więc nie ma powodu utrzymywać dotychczasowej rozbudowanej struktury - podkreśla.
Celnicy widzą to zupełnie inaczej. Chyba naruszyliśmy sferę wpływów, o których tak dużo mówimy, czyli te sfery, które są podatne na korupcję – polityka, administracja - mówi Iwona Fołta szefowa związku zawodowego służby celnej.