Najwyższa Izba Kontroli zakończyła kontrolę zeszłorocznych wydatków Narodowego Banku Polskiego. W pokontrolnym raporcie zarzuca władzom NBP rozrzutność i zawyżanie wynagrodzeń zaufanym pracownikom.
Podczas kontroli NIK skupił się między innymi na olbrzymich zarobkach Martyny Wojciechowskiej i Kamili Sukiennik, towarzyszących wszędzie prezesowi Glapińskiemu.
Najwyższa Izba Kontroli twierdzi, że bank rzeczywiście zawyżał zarobki. Choć NBP uzasadniał, że stosuje stawki rynkowe, NIK przekonuje, że poziom tych stawek bank wyznaczał sam. Dzięki temu mógł płacić więcej.
Okazało się też że najlepiej zarabiającym - obok zarządu - pracownikiem banku jest zajmująca się komunikacją Martyna Wojciechowska, która w zeszłym roku zarobiła 594 tysiące złotych brutto. To według kontrolerów niewłaściwe.
Zastrzeżenia NIK wzbudziły także inne wydatki. Na przykład zbyt drogie konferencje naukowe, z lunchami za 35 tysięcy, pokazami kulinarnymi za 14 tysięcy, czy oznakowaniem toalet za ponad 2 tysiące.
Kontrolerzy zalecają bankowi większą oszczędność, nie kierują jednak zawiadomień do prokuratury.