„Nie o takie zmiany nam chodziło. To wprowadzanie zmian tak, by nic się nie zmieniło dla pacjentów” – skarżą się chorzy, którzy wymagają specjalistycznego sprzętu medycznego i pomocniczego. Nie są zadowoleni z nowego rozporządzenia o dopłatach np. do wózków inwalidzkich, protez rąk i nóg, aparatów słuchowych, worków stomijnych i setek innych przedmiotów bez których trudno im żyć. Swoją krytyczną opinię wysłali już do ministra zdrowia.
Chorzy podkreślają, że ministerstwo kolejny raz oszczędza na tej grupie pacjentów, która bez wózków, protez, aparatów słuchowych czy prostych pieluchomajtek nie może funkcjonować.
Pacjenci zwracają uwagę, że nie sposób kupić pieluchomajtki za 1,5 złotego, jak proponuje ministerstwo i kolejny raz nie drgnął limit na środki absorbcyjne.
Zdaniem pacjentów pomyłką jest refundacja aparatów słuchowych dla dzieci raz na 10 lat. Systemy FM lub AM wspomagają odbiór dźwięków aparatami słuchowymi. Stosowane są przede wszystkim przez dzieci i młodzież uczącą się. Dlatego okres ich użytkowania wymaga skrócenia, systemy wspomagające słyszenia powinny być dostosowywane do etapu rozwoju dziecka minimum co 5 lat - czytamy w uwagach Małopolskiego Sejmiku Osób Niepełnosprawnych.
Pacjenci nie potrafią zrozumieć, po co ministerstwo podnosi limity na niektóre ortezy, gorsety i kołnierze ortopedyczne, skoro jednocześnie wprowadza 30- procentową odpłatność dla wszystkich dorosłych. Kogo będzie stać, by sobie dopłacić do lepszego sprzętu? - pyta Józef Góralczyk z Sejmiku Osób Niepełnosprawnych. To jest jakby dać komuś lizaka przez szybkę. To nie jest chęć pomocy osobom niepełnosprawnym - podkreśla Góralczyk.
W obecnie obowiązującym rozporządzeniu istniał podział na przedmioty użytkowane na stałe, w których było 0 proc. odpłatności oraz przedmioty użytkowane czasowo o odpłatności 30 proc. W projekcie nowego rozporządzenia wprowadzono w przypadku osób dorosłych stałą odpłatność 30 proc. Takie działanie powodują, że w tej grupie wyrobów limity zostały obniżone, powodując tym samym pogorszenie sytuacji osób niepełnosprawnych korzystających z tych przedmiotów - uważa Góralczyk.
Józef Góralczyk dodaje, że najnowocześniejszy sprzęt nadal będzie nieosiągalny dla zwykłych pacjentów. Zwłaszcza w przypadku protez roboczych z końcówkami. Aktualny poziom techniczny i ceny protez kończyn górnych są tak rozbieżne w stosunku do propozycji ministerstwa, że nadal tylko nieliczni będą mogli zaopatrzyć się niezbędne im protezy. Poza zasięgiem osób niepełnosprawnych będą protezy kończyn górnych działające na bazie bioprądów - dodaje. Koszt takich protez w ogóle nie został uwzględniony w projekcie.
W swoich uwagach Sejmik Osób Niepełnosprawnych zwraca uwagę, że stanowczo za niskie są także nowe limity refundacyjne na obuwie ortopedyczne. Zdecydowanie odbiegają od cen rynkowych.
Sejmik wylicza również, że ministerstwo obniżyło limity refundacyjne na najbardziej popularny i najczęściej kupowany ręczny wózek inwalidzki. Limit obniżono z 800 zł do 600 zł. Tę największą grupę wózkowiczów obrabowano o 200 złotych. To są kpiny i to po 14 latach oczekiwania na nowe podejście ministerstwa do osób niepełnosprawnych. Chodzi tylko o to, by zmieniać tak, by nic nie zmienić - dodaje Góralczyk.
Czekamy jeszcze na opinie, ale musimy dzielić pieniądze tak, by zabezpieczyć wszystkie potrzeby pacjentów - tak mówi wiceminister zdrowia Sławomir Neuman. Ministerstwo stara się wyliczać te zmiany, które są na korzyść pacjentów. Np. ws. pieluchomajtek ministerstwo pomija fakt, że pozostał niski limit, ale za to chwali się, że do refundacji dopisano dzieci do 3 roku życia a zlecenie może wystawiać więcej lekarzy. Dodano lekarza geriatrę jako osobę uprawnioną do wystawiania zlecenia na środki absorpcyjne oraz przyznano pielęgniarce i położnej ubezpieczenia zdrowotnego prawo do kontynuacji zlecenia na zaopatrzenie w środki absorpcyjne przez okres do 12 miesięcy. Jednocześnie poszerzono krąg osób uprawnionych do refundacji środków absorpcyjnych o dzieci do 3 roku życia, a w przypadku pacjentów nowotworowych zniesiono współpłacenie przy zaopatrzeniu tych pacjentów w zamienniki pieluch anatomicznych, wprowadzając tym samym zerowy współudział pacjenta w limicie finansowania ze środków publicznych dla wszystkich środków absorpcyjnych - czytamy w odpowiedzi ministerstwa.
Podobnie w sprawie 30-procentowych dopłat dla dorosłych do części sprzętu ortopedycznego ministerstwo wskazuje zysk dla pacjentów. W uzasadnionych przypadkach limity te zostały podwyższone, natomiast w przypadku tych wyrobów, których limit finansowania był wyższy niż ich faktyczna cena na wolnym rynku, limit został obniżony - odpisało nam Ministerstwo Zdrowia. Wiceminister Sławomir Neumann dopowiada - dopłaty zawsze były, gdy ktoś chciał lepszy wózek czy protezę. Pacjent dopłacał. Środki nie zawsze wystarczały i pacjent dopłacał tak, jak dopłaca do leków - mówi Neumann.
Neumann nie ukrywa, że pieniądze przekazywane na środki pomocnicze i wyroby medyczne nie mogą być znacznie większe, bo nie wystarczy na leczenie chorych. Rozumiem interes pacjentów, chcieliby mieć wszystko za darmo i to jeszcze w najlepszym standardzie. Tylko musimy to skorelować z możliwościami płatnika, czyli NFZ - i tyle - mówi.
To potwierdza obawy osób niepełnosprawnych, że ministerstwo zmienia rozporządzenie, wprowadza nowe limity, ale tak, by udział wydatków na tę część pacjentów nie zmienił się za bardzo.
INTERWENCJA RMF FM. Nasi dziennikarze pomogą Wam rozwiązać problem. Czekamy na Wasze zgłoszenia.