Lewica, próbując uniknąć wcześniejszych wyborów, stara się sformować nowy rząd. Politycy z trwogą spoglądają na sondaże - jedni robią wszystko, aby uciec przed parlamentarnym niebytem, inni „zbierają szable”, by wpłynąć na kształt nowego gabinetu.

Wizja znalezienia się poza parlamentem podziałała na posłów motywująco. SDPL staje się przystanią dla uciekinierów z SLD i to właśnie od nich w dużym stopniu zależą szanse na powstanie rządu Marka Belki. Od zeszłego tygodnia SLD skurczyło się o 31 posłów, a i koalicyjna UP zaczyna romans z „Borówkami”.

Do SDPL przeszedł już Tomasz Nałęcz, który zabrał ze sobą jednego z kolegów, ale także kilku innych działaczy UP „puszcza oko” do Borowskiego. Chodzi o znalezienie najlepszej formuły - deklaruje szef klubu UP Janusz Lisak.

Izabela Jaruga-Nowacka, przyszła szefowa partii, przypomina, że obecna koalicja z SLD dogorywa wraz z rządem Millera: Będziemy rozmawiać od początku, poznając warunki, jakie proponuje Marek Belka.

Nad tymi warunkami zastanawia się też Borowski, a w kuluarach – choć Borowski temu zaprzecza – coraz głośniej mówi się o federacji SDPL-UP.