Galerie handlowe idą na zwarcie z rządem, rykoszetem ucierpieć mogą najemcy. W grze są co najmniej 4 mld złotych, bo Komisja Europejska rozpatruje donos na polskie władze. Centra handlowe uważają, że udzielono niedozwolonej pomocy publicznej. W najgorszym wypadku najemcy będą musieli zwrócić równowartość otrzymanej pomocy.

Mowa o tzw. ustawie covidowej i pomocy, jaką otrzymali najemcy w centrach handlowych. W pierwotnej wersji z 2020 roku, w czasie lockdownu, sklepy czy punkty usługowe w obiektach handlowych o powierzchni większej niż 2 tysiące metrów kwadratowych nie musiały płacić czynszu, za to były zobowiązane do przedłużenia umowy z galerią o kolejne pół roku. W lipcu tego roku zmieniono przepisy i najemcy mogli rozwiązać przedłużone umowy, z czego skorzystało ok. 50 proc. handlowców. Za to, po znowelizowaniu prawa, najemcy płacili 20 proc. czynszu, a po otwarciu galerii przez kolejne 3 miesiące - połowę wysokości czynszu. Obniżka wynikała wprost z art.15ze, po nowelizacji art. 15ze(1) ustawy o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem Covid-19. Kosztów nie poniósł Skarb Państwa, a wynajmujący, czyli właściciele galerii handlowych. Polska Rada Centrów Handlowych uważa, że takie rozwiązanie jest niezgodne z konstytucją, dyskryminuje część przedsiębiorców, dlatego korzystając z mechanizmu sygnalisty, złożyła do Komisji Europejskiej zawiadomienie.

Najemcy zrzeszeni w Związku Polskich Pracodawców Handlu i Usług nie kryli zadowolenia, gdy w lipcu prezydent złożył podpis pod ustawą przyznającą im pomoc. Rozwiązanie nazwano wówczas kompromisem. Najemcy zwrócili uwagę, że nigdy nie było i nie ma równowagi stron pomiędzy korzystającymi, a udostępniającymi powierzchnię w galeriach i centrach handlowych. Jak ZPPHiU pisał 8 lipca: Handlowców ograniczają niekorzystne umowy, system prawny nie daje narzędzi do wyrównania szans w ustalaniu warunków, a gigantyczne dysproporcje w możliwościach finansowych uniemożliwiają równoprawne negocjacje.

I wydaje się, że właśnie tak jest. Czymże jest mały sklep, butik czy kawiarnia przy ogromnej spółce, która jest właścicielem kilku czy kilkunastu centrów handlowych? Dysproporcja możliwości obu stron jest ogromna.

Ale właściciele galerii nie negowali potrzeby pomocy najemcom. Jak mówi w RMF FM dyrektor zarządzający Polskiej Rady Centrów Handlowych Taka pomoc najemcom się należy, tak jak w innych krajach europejskich. Należy się dlatego, że nie mogli prowadzić działalności i powinni być wspierani przez rząd, tak jak inne branże. Natomiast jednocześnie protestujemy przeciwko temu, żeby ta pomoc była udzielana kosztem wynajmujących. De facto rząd zdecydował, że wpływy, które były należne wynajmującym, w postaci czynszów, zostały przekazane najemcom - oni nie musieli tych czynszów płacić. Ale jednocześnie wynajmujący nie otrzymali od rządu żadnej innej pomocy. Zdajemy sobie sprawę, że bez najemców funkcjonowanie centrów handlowych nie ma sensu. Dlatego wynajmujący, oprócz ustawy covidowej, zawarli dobrowolne porozumienia z najemcami o obniżeniu czynszów na łączną kwotę 2 miliardów złotych.

Straty wynikające z przyjętej ustawy covidowej są dwukrotnie większe. Według PRCH abolicja czynszowa kosztowała galerie 4 miliardy złotych w skali kraju. Mowa o ogromnych pieniądzach, a suma ta może się zwiększyć w przypadku kolejnego zamknięcia galerii handlowych z powodów epidemicznych.

Wynajmujący chcą odzyskać te pieniądze. Stąd zawiadomienie o niedozwolonej pomocy publicznej do Komisji Europejskiej. Rada Centrów Handlowych nie jest podmiotem gospodarczym, więc nie mogła złożyć pozwu przeciw rządowi polskiemu i Skarbowi Państwa. Ale wkrótce mogą to zrobić poszczególni właściciele centrów handlowych, tym bardziej jeśli PRCH osiągnie w tej sprawie sukces.

Bruksela potwierdziła RMF FM, że przyjęła zawiadomienie o niedozwolonej pomocy publicznej i rozpatruje wniosek. Ta procedura zwykle trwa miesiącami. Ostatecznie, jeśli Komisja Europejska przychyli się do argumentów może nakazać polskim legislatorom zmianę przepisów. Ale to nie wszystko.

W najgorszym wypadku, jeśli Komisja Europejska okazałaby się mało empatyczna, może też nakazać najemcom zwrot pełnej sumy otrzymanej potencjalnie niedozwolonej pomocy. Czyli równowartość obniżki czynszu za każdy miesiąc trwania jednego z czterech lockdownów, a także za 3 miesiące po każdym zamknięciu galerii. To oznaczałoby ogromne kłopoty dla rzeszy najemców, którzy skorzystali z ustawowej pomocy.

Co wtedy zrobi rząd i Sejm?

Polska Rada Centrów Handlowych od początku, na etapie prac legislacyjnych, optowała za wariantem, w którym to Skarb Państwa bierze na siebie koszty pomocy publicznej dla najemców. Nie udało się wtedy przekonać rządu i sejmu. 

Jedno jest pewne. Gdyby doszło do tego, że najemcy musieliby taką pomoc zwracać, to państwo musi im zapewnić normalną pomoc, pochodzącą ze środków Skarbu Państwa mówi Krzysztof Poznański z PRCH.

Na zakończenie tej historii przyjdzie nam pewnie jeszcze poczekać, przynajmniej do przyszłego roku.

Opracowanie: