Blisko 300 interwencji zanotowali dotąd strażacy na Podkarpaciu i w Małopolsce po burzach i gradobiciach, jakie od piątkowego popołudnia przechodziły nad południem Polski. Pracy jest wciąż sporo. Strażacy nadal wypompowują wodę z piwnic i zabezpieczają uszkodzone dachy.
Na Podkarpaciu grad wielkości piłeczek ping-pongowych uszkodził ponad setkę dachów, najwięcej w okolicach Leżajska, Rzeszowa i Przeworska. Spadający lód rozbijał dachówki i pokrycia z eternitu. Ucierpiały także samochody - grad wybijał szyby, niszczył lakier i pozostawiał wgniecenia w karoserii.
To trwało 10-15 minut. W okolicznych domach porozbijane szyby w oknach, porozbijane dachy, porozbijane elewacje - opowiadał nam w piątek wieczorem pan Piotr z Brzózy Królewskiej w powiecie leżajskim.
W Małopolsce padający grad uszkodził osiem dachów - większość w podtarnowskiej miejscowości Zalasowa.
Akcja sprzątania po piątkowych nawałnicach wciąż trwa. Wpływają kolejne zgłoszenia z prośbą o interwencję. Dotyczy do przede wszystkim województw podkarpackiego i małopolskiego. Zgłoszenia związane są głównie z wypompowywaniem wody i zabezpieczaniem kolejnych uszkodzonych dachów - mówił nam przed południem Paweł Frątczak, rzecznik Komendanta Głównego Straży Pożarnej.