Już w lipcu ubiegłego roku prokuratura zainteresowała się prywatyzacją mieszkań komunalnych w Szczecinie - dowiaduje się RMF FM. Do tej pory jednak nikomu nie postawiono zarzutów. Szczecin stracił na tym mieszkaniowym przekręcie prawie 3 mln złotych. Władze Szczecina odpierają zarzuty, śledztwo prowadzi CBA i szczecińska prokuratura okręgowa.
Śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków oraz działanie na szkodę interesu publicznego wszczęto ponad pół roku temu. Doniesienie złożył naczelnik z jednego ze szczecińskich urzędów skarbowych. Początkowo – jak wyjaśnia Małgorzata Wojciechowicz rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Szczecinie – chodziło o nieprawidłowości przy prywatyzacji jednego lokalu, ale w trakcie śledztwa okazało się, że takich przypadków, gdzie przeprowadzono ją niezgodnie z prawem, jest kilkadziesiąt.
Według prokuratury na szkodę miasta mieli działać urzędnicy zajmujący kierownicze stanowiska w Wydziale Budynków i Lokali Komunalnych i późniejszym Wydziale Mieszkalnictwa Urzędu Miasta w Szczecinie. Sprawa dotyczy okresu od 1999 do 2003 roku.
Osoby, które kupiły mieszkania komunalne po zaniżonych cenach w Szczecinie, prawdopodobnie nie poniosą kary. Za aferę odpowiedzą urzędnicy, którzy przyznawali lokale. Jak bowiem dowiedział się w Centralnym Biurze Antykorupcyjnym reporter RMF FM, kupno mieszkania po zaniżonej cenie, nawet przez osoby do tego nieuprawnione, nie jest przestępstwem.
Według CBA, w przypadku, gdy mieszkania z puli dla najbiedniejszych trafiły w ręce funkcjonariuszy publicznych, można mówić jedynie o rażącym złamaniu zasad etyki. Osoby te może jednak spotkać niemiła niespodzianka: CBA wystąpiło do Rady Miasta o podjęcie działań zmierzających do odzyskania bezprawnie sprywatyzowanych mieszkań - powiedział RMF FM Tomasz Frątczak z biura.
W raporcie CBA reporter RMF FM znalazł kilka drastycznych przykładów naruszenia prawa. Oto jeden z nich: ponad 117-metrowe mieszkanie sprzedano za 23 tysiące złotych, osobie której miesięczny dochód przekraczał górny próg prawa do nabycia lokalu o siedem tysięcy złotych.
Urzędnicy wyznaczyli pulę mieszkań komunalnych dla najbiedniejszych. Okazuje się, że 54 lokale o powierzchni powyżej 80 metrów kwadratowych, sprzedali osobom nieuprawnionym. Kontrola wykazała, że mieszkania trafiały do osób, których dochody czasami wielokrotnie przekraczały górny pułap określony przez Radę Miasta dla otrzymania takiego lokalu.
Zdarzało się, że nabywcy tych „okazji” sprzedawali je po kilku tygodniach, chociaż prawo zabrania tego przed upływem pięciu lat. W dwudziestu takich przypadkach miasto nie domagało się zwrotu udzielonych bonifikat. To właśnie na tym zaniechaniu miasto straciło 3 miliony złotych.
Na specjalnie zwołanej konferencji wiceprezydent miasta Beniamin Chochulski pytany przez naszego reportera o nieprawidłowości przy prywatyzacji mieszkań odpowiedział, że nie doszło do naruszenia prawa. Nie zgadzamy się w pełni z tym, co CBA w swoim raporcie po kontroli wywnioskowało. Uważamy, że sprzedaż mieszkań i wynajem tych mieszkań odbywał się zgodnie z przepisami wcześniej obowiązującego prawa - tłumaczył Chochulski.
Rok temu, kiedy CBA wkroczyło do magistratu, Paweł Żuchowski pytał Ryszarda Słokę, sekretarza miasta, czy jego zdaniem prezydent i inni politycy, a wcześniej urzędnicy, powinni dostawać mieszkania za bezcen. Odpowiadał, że nie wie. Posłuchaj wypowiedzi sprzed roku:
Okazuje się, że także wśród władz Szczecina są osoby, które skorzystały na tych mieszkaniowych okazjach. Chodzi między innymi o prezydenta Szczecina Piotra Krzystka, który jeszcze jako dyrektor generalny urzędu wojewódzkiego otrzymał 148-metrowe mieszkanie. Wyceniony na 180 tys. zł lokal, kupił za... 32 tysiące.
CBA domaga się wyegzekwowania od prezydenta Szczecina niesłusznie, według biura, pobranej kilkutysięcznej dotacji w związku z wykupem mieszkania od miasta. Mieszkanie otrzymał z tzw. „puli dla niezbędnych miastu”.
A takich niezbędnych było więcej, choć na razie nie wiadomo, czy oni też kupili mieszkania z naruszeniem prawa. I tak lokal otrzymał Witold Jabłoński, dziś wicemarszałek województwa zachodniopomorskiego, wtedy redaktor naczelny lokalnego radia należącego do archidiecezji.
Mieszkanie dostał też Mieczysław Jurek, szef "Solidarności" na Pomorzu Zachodnim, a także ówczesny komendant wojewódzki policji w Szczecinie Andrzej Gorgiel oraz Marek Kowalski, komendant zachodniopomorskich strażaków. Ten ostatni jest obecnie zastępcą komendanta głównego Straży Pożarnej.
Z puli mieszkań "dla niezbędnych" skorzystał też Andrzej Romaniuk, zachodniopomorski wojewódzki inspektor inspekcji handlowej oraz Andrzej Kołodziej, regionalny inspektor celny w Szczecinie.