Spośród 141 tys. policyjnych emerytów, aż 58 tys. pobiera ekstrarentę za utratę zdrowia. Niepełnosprawność dotyka ich 10 razy częściej niż resztę Polaków - pisze "Dziennik Polski".
W dzienniku czytamy, że najbardziej poszukiwanym pracownikiem na rynku usług ochroniarskich jest dziś w Polsce mundurowy inwalida. Może być nawet z zaburzeniami psychicznymi. Bierze od państwa dwa świadczenia, zazwyczaj ponad 3 tys. zł, a w "ochronie" tylko dorabia, więc nie żąda zbyt dużo. Zatrudniająca go firma dostaje dofinansowanie z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.
Znam facetów, którzy odeszli ze służby i dostali renty m.in. dlatego, że czuli strach przed używaniem broni. Teraz ci sami ludzie strzegą poligonu lub banku, z bronią. Czy to nie jest dziwne? - pyta w rozmowie z gazetą Andrzej Madej, szef Ogólnopolskiego Branżowego Związku Zawodowego Pracowników Ochrony. Według niego, problem jest powszechny.
Potwierdza to Stanisław Dam, doświadczony ochroniarz z Krakowa, który wysłał niedawno do premier Ewy Kopacz list otwarty o dramatycznej sytuacji pracowników swojej branży. Jednym z powodów dramatu jest to, że mundurowi pobierający sowite, finansowane przez podatników emerytury i renty, gotowi są pracować za niskie stawki. To psuje rynek - mówi Dam.
Wśród jego kolegów są byli policjanci i żołnierze, którzy odchodząc na emerytury, "postarali się o grupę inwalidzką". Najczęściej przez psychiatrę, bo tak łatwiej - twierdzi krakowianin.
Cały artykuł w najnowszym wydaniu "Dziennika Polskiego".