"Dokładnie pomiędzy 9 lutego 1943 roku a 18 maja 1945 roku doszło do zorganizowanej, antypolskiej akcji, prowadzonej przez OUN/UPA, której celem było wymordowanie na Wołyniu wszystkich Polaków" - mówi w rozmowie z RMF FM profesor Grzegorz Motyka, historyk związany z Instytutem Studiów Politycznych Polskiej Akademii Nauk, w latach 2011-2016 członek Rady Instytutu Pamięci Narodowej. 11 lipca obchodzimy 75. rocznicę Krwawej Niedzieli, która była najczarniejszym epizodem Rzezi Wołyńskiej. Jednego dnia członkowie i zwolennicy Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińskiej Powstańczej Armii (OUN/UPA) napadli na 100 polskich miejscowości na dzisiejszej Ukrainie, mordując tysiące Polaków. W całej Rzezi zamordowanych zostało - jak szacują historycy - 50-60 tysięcy Polaków. W niezwykle bestialski sposób. "Dlaczego było tak okrutnie? Ponieważ w ten sposób paradoksalnie ukrywano zorganizowany charakter tej akcji i próbowano stworzyć wrażenie, że to cała ludność ukraińska spontanicznie rzuciła się na swoich sąsiadów. Sama z siebie" - mówi Grzegorz Motyka.
Krzysztof Berenda, RMF FM: Czy my jesteśmy już rozliczeni z tym, co wydarzyło się 75 lat temu? Czy wszystko wiemy o Rzezi Wołyńskiej? Co dokładnie się stało i dlaczego?
Grzegorz Motyka: Myślę, że doskonale zna pan odpowiedź na to pytanie. Każdy, kto interesuje się sprawami polsko-ukraińskimi zdaje sobie doskonale sprawę z tego, że kwestie historyczne wpływają na realną polsko-ukraińską politykę. Niestety to nie jest rozbieżność czysto historyczna. Ona wynika między innymi z zupełnie odmiennej polityki historycznej Polski i Ukrainy. Tu dochodzi do wyraźnych tarć.
A jeżeli chodzi o kwestie czysto historyczne?
Tu oczywiście jest tak, że bardzo wiele już wiemy. Pewne ramy tych wydarzeń są przez historyków poznane i myślę, że one się nie zmienią. Czyli wiemy, że doszło wówczas do antypolskiej akcji organizowanej przez OUN/UPA, że w wyniku tej operacji zginęło około 100 tysięcy Polaków na Wołyniu, w Galicji i na innych terenach. To są rzeczy, które nie sądzę, aby w trakcie kolejnych badań, które uszczegóławiają tą naszą wiedzę, jakkolwiek się zmieniły.
A czego między Polską a Ukrainą w tej sprawie nie jesteśmy w stanie uzgodnić? Przyczyn?
Podstawowy spór w relacjach polsko-ukraińskich dotyczy kwestii następującej. Po stronie polskiej, i moim zdaniem zgodnie z faktami i dokumentami, możemy bardzo długo mówić o całej masie dowodów, które świadczą za prawdziwością tego przekonania, dokładnie pomiędzy 9 lutego 1943 roku a 18 maja 1945 roku doszło do zorganizowanej, antypolskiej akcji, prowadzonej przez OUN/UPA, której celem było wymordowanie na Wołyniu wszystkich Polaków. Z pozostałych terenów natomiast celem było wypędzenie nas pod groźbą śmierci. Chodzi o Polaków, którzy mieszkali na Wołyniu, w Galicji Wschodniej, na tych terenach, które OUN/UPA uważała za przynależne do państwa ukraińskiego.
Po stronie ukraińskiej nie neguje się samego faktu zbrodni popełnionych na Polakach, wymordowanych polskich wsiach, choć oczywiście mają niższe szacunki dotyczące liczby ofiar. Nasi sąsiedzi negują jednak zorganizowany charakter całej operacji. Oni twierdzą, że tylko niektóre oddziały i niektórzy dowódcy "mogli" popełnić przestępstwo. A to oznacza - nie mniej, nie więcej - że jest to odmowa uznania, iż kierownictwo OUN/UPA podjęło taką decyzję o całkowitej depolonizacji obszaru.
Próbują udowadniać, moim zdaniem wbrew faktom, że doszło wówczas do spontanicznego buntu chłopów ukraińskich przeciwko ludności polskiej. Problem w tym, że nikt nigdy nie udowodnił, że którakolwiek z tych polskich wiosek została zgładzona przez właśnie takich spontanicznie niechętnych Polsce i Polakom chłopów. W każdym natomiast przypadku, w którym ustaliliśmy sprawców zbrodni, okazywało się, że to byli członkowie OUN/UPA, którzy wykonywali rozkazy swojego kierownictwa.
Dlaczego Ukraińcy nie są w stanie przyznać, że Rzeź Wołyńska miała charakter zorganizowany? Że to było odgórnie zaplanowane i zarządzane? Chodzi o to, że organizatorzy zbrodni na Wołyniu dziś są patronami oporu Ukraińców przeciwko trwającej dziś inwazji rosyjskiej na wschodnią Ukrainę?
To jest bardzo dobre pytanie do ukraińskich historyków. Ja mogę tylko domniemywać, że chodzi o to, iż jednym z elementów współczesnej polityki historycznej Ukrainy jest uznanie, że częścią tradycji niepodległościowej Ukrainy jest historia walki UPA o niepodległość przede wszystkim od Sowietów. Bo pamiętajmy, że UPA przez kilkanaście lat walczyła z władzą sowiecką. Poniosła w tym starciu wiele ofiar. A dziś przyznanie, że UPA wcześniej popełniła zbrodnie na Polakach, utrudni - jeśli nie uniemożliwi - uznanie bohaterstwa tej formacji.
Dlaczego doszło do Rzezi na Wołyniu?
Jest bardzo wiele przyczyn i one wszystkie mają znaczenie. Być może gdyby jednej z nich zabrakło, to nie doszłoby do tego, co się stało.
Wymieńmy je.
Błędna polityka narodowościowa Rzeczpospolitej.
Ideologia Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów, która zakładała, że dla mniejszości narodowych, zwłaszcza polskiej, nie powinno być miejsca w przyszłym państwie ukraińskim.
Polityka Niemców i Sowietów, którzy dodatkowo potęgowali wzajemne niechęci.
Wreszcie realny polsko-ukraiński konflikt o granice, o Lwów, o przynależność terytorialną Wołynia i Galicji Wschodniej.
Gdyby którejkolwiek z tych przyczyn zabrakło, bardzo możliwe, że by do takiej rzezi nie doszło. Trzeba jednak sobie uświadomić, że polsko-ukraiński konflikt był czymś realnym i to był rzeczywisty konflikt o granice, ale on nie musiał przebiegać tak krwawo. A to, że on przebiegł tak krwawo, było efektem świadomej decyzji kierownictwa OUN-B i UPA.
Jak ktoś mógł podjąć decyzję o tak bestialskim przeprowadzeniu tych mordów?
Dlaczego tak okrutnie? Ponieważ w ten sposób paradoksalnie ukrywano zorganizowany charakter tej akcji i próbowano stworzyć wrażenie, że to cała ludność ukraińska spontanicznie rzuciła się na swoich sąsiadów. Sama z siebie.
Mamy na to dowody? Że dowódcy OUN/UPA wydali rozkaz: "Zróbcie to tak, żeby wyglądało na serię przypadkowych i jednostkowych incydentów"?
We wszystkich wypadkach, gdzie wiemy, kim byli sprawcy zbrodni, to wiemy, że dokonywały tego bojówki OUN i oddziały UPA. One od samego początku przymusowo czy częściowo pod przymusem mobilizowały chłopów ukraińskich, dając im siekiery albo zapałki, żeby podpalali, żeby zabijali sąsiadów i robili to mimo faktu, że obie organizacje miały dostatecznie dużo własnych sił, żeby zniszczyć te polskie miejscowości. Chodziło tylko i wyłącznie o to, żeby stworzyć wrażenie, że to jest chłopski zryw. Uświadommy sobie, że w tych mordach na Polakach aktywnie, bezpośrednio uczestniczyło 35 000 - 45 000 zachodnich Ukraińców. Z ponad 5-milionowej społeczności. A wrażenie było takie, że to wszyscy rzucili się przeciwko nam.
(j.)