Burmistrz Nakła w Kujawsko-Pomorskiem stanie dziś przed sądem, bo komunalną spółkę traktował jak udzielne włości. Prokuratura zarzuciła mu wykorzystywanie władzy do czerpania osobistych korzyści.

W praktyce wyglądało to tak: burmistrz dzwonił do odległego mu prezesa wodociągów w Nakle i żądał telefonu komórkowego, laptopa czy podstawienie służbowego samochodu na rodzinne wycieczki.

Rachunki za paliwo przedkładał wodociągom. Kiedy prokuratura zainteresowała się sprawą, burmistrz oddał prezenty, a rachunki spłacił. Teraz grozi mu do 10 lat więzienia. Burmistrz pozostaje na stanowisku, sprawy nie chce komentować.