"Nie akceptuję klapsa jako metody wychowawczej. Dzieci mają prawo do bycia wychowywanymi w atmosferze jak największej miłości" - powiedział premier Mateusz Morawiecki, który był gościem Krzysztofa Ziemca w RMF FM. Szef rządu zaznaczył jednocześnie, że nie można zrównywać klapsa ze strasznym, bestialskim katowaniem dzieci. "Z patologiami, które się zdarzają" - podkreślił.
Mateusz Morawiecki był pytany przez Krzysztofa Ziemca, czy akceptuje klapsy jako metodę wychowawczą. Ja nie akceptuję i wraz z moją kochaną żoną naszą czwórkę dzieci wychowaliśmy i wychowujemy bez klapsów - odpowiedział szef rządu.
Jednak kiedyś świat wyglądał inaczej i też wiadomo, że jest różnica między katowaniem dzieci, a tym jak dzieci kiedyś klapsa dostawały - powiedział.
Ja oczywiście takiej metody nie akceptuję, wiadomo, że dzieci mają prawo do bycia wychowywanymi w atmosferze jak największej miłości, a klaps do tego generalnie nie należy. Ale nie można też jednak zrównywać tego ze strasznym, bestialskim czasami katowaniem dzieci, z patologiami, które niestety się zdarzają - tłumaczył premier.
Rzecznik Praw Dziecka Mikołaj Pawlak w opublikowanym w środę wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej" powiedział: "Klaps nie zostawia wielkiego śladu (...). Trzeba rozróżnić, czym jest klaps, a czym jest bicie". Zaznaczył jednocześnie, że "absolutnie nie wolno bić dzieci". Dodał, że "z estymą" wspomina to, że dostał "od ojca w tyłek".
Wypowiedź wywołała lawinę komentarzy.
W piątek Mikołaj Pawlak tłumaczył, że nigdy nie powiedział, że można dawać dzieciom klapsy i nigdy nie powiedział, że pochwala bicie dzieci.
Podkreślił, że stosowanie jakiejkolwiek przemocy wobec dziecka jest niedopuszczalne. Dodał, że z "wielkim zdumieniem" przyjmuje "skalę manipulacji i nieprawdziwych informacji", które są rozpowszechniane w mediach po jego wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej". "Uważam to za przykład wyjątkowo złej woli i świadomego wprowadzania opinii publicznej w błąd" - ocenił.