Senator Lewicy Magdalena Biejat zaskarży decyzję prokuratury w sprawie umorzenia śledztwa dotyczącego użycia wobec niej przez policjanta gazu łzawiącego - dowiedział się reporter RMF FM Krzysztof Zasada. Doszło do tego podczas jednej z warszawskich demonstracji w 2020 roku. Śledczy zdecydowali o umorzeniu postępowania, argumentując to niewykryciem sprawcy.

Magdalena Biejat nie godzi się z tym postanowiem prokuratury. Przypomina, że już raz prokuratura umorzyła to postępowanie, ale podjęcie śledztwa na nowo polecił sąd. 

Biejat: Przyjęłam to ze zdziwieniem

Przyjęłam tę decyzję ze zdziwieniem, bo to śledztwo zostało wznowione po decyzji sądu, który przychylił się do argumentów moich i moich pełnomocników, że umorzenie za pierwszym razem było niezasadne. Umorzenie po raz kolejny wydaje mi się dość dziwne - powiedziała RMF FM Biejat.

Po drugie Biejat powołuje się na wyniki policyjnego postępowania dyscyplinarnego, o których trzy lata temu informowaliśmy w RMF FM, że udało się ustalić osobę stojącą za atakiem miotaczem gazu podczas demonstracji.

Jeśli jest tak, że policja wie, kto przekroczył uprawnienia, stosując bezprawnie gaz w stosunku do posłanki z immunitetem, dobrze by było, żeby wskazała tę osobę i żeby tę osobę pociągnać do odpowiedzialności - podkreśliła w rozmowie z RMF FM.

Biejat: Nie ma bezkarności

Nie może być zgody na łamanie praw człowieka, niezależnie od tego, kto rządzi. Będę walczyć tak długo, jak będzie mi pozwalała na to ścieżka legislacyjna, o ustalenie sprawcy i pokazanie, że nie ma bezkarności ani wśród polityków, ani funkcjonariuszy - podkreśliła Biejat.

Z kolei prokuratura przyznaje, że ta osoba była wytypowana w śledztwie jako potencjalny sprawca, jednak śledczym nie udało się już potwierdzić procesowo jej udziału w incydencie. Nie mieliśmy podstaw, by stawiać temu byłemu już policjantowi zarzuty - usłyszał nasz dziennikarz.

Protesty i atak gazem

Do zdarzenia doszło wieczorem 18 listopada 2020 r. na placu Powstańców Warszawy. Na miejscu trwały protesty związane z zaostrzeniem prawa aborcyjnego i dochodziło do przepychanek z służbami porządkowymi. Posłanka Magdalena Biejat była tam obecna w ramach interwencji poselskiej. 

Nieumundurowani funkcjonariusze policji "wyciągali" z tłumu protestujących uczestników pokojowego zgromadzenia. Posłanka Magdalena Biejat próbowała interweniować, wzywając do zaprzestania niezasadnego użycia przemocy, trzymając na wysokości twarzy legitymację poselską. Wówczas jeden z nieumundurowanych policjantów prysnął w twarz pokrzywdzonej gazem pieprzowym, a następnie ukrył się za szpalerem umundurowanych funkcjonariuszy - mówił we wtorek rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Piotr Antoni Skiba.

Opracowanie: