Oburzony burmistrz Lubartowa będzie wyjaśniał dlaczego ludzie mieszkający od lat w dawnym hotelu robotniczym muszą nagle opuścić ten budynek, bo tak zdecydował nadzór budowlany. 180 osobom grozi wyrzucenie na bruk. Swoje mieszkania mają opuścić za pięć dni.
Budynek zarządzany jest przez syndyka upadłej fabryki okien Ferno. Formalnie funkcja tej budowli nigdy nie została zmieniona z biurowej na mieszkalną.
Burmistrz Jerzy Zwoliński obiecał, że spotka się jutro z mieszkańcami, syndykiem upadłej fabryki oraz z nadzorem budowlanym:
Stwarza to zagrożenie dla mieszkańców, w związku z tym został wydana decyzja. Więcej informacji nie jestem w stanie państwu udzielić. Do tego jest upoważniona pani inspektor, która jest w tym momencie nieobecna - oszczędnie informacjami podzieliła się Anna Wilkołaska z nadzoru budowlanego:
Budynkiem jeszcze w zeszłym roku interesowali się strażacy. Kontrola wykazała między innymi brak oznaczeń dróg ewakuacyjnych, czy brak instalacji sygnalizowania pożaru. Uchybienia są tym bardziej niebezpieczne, że budynek ma pięć pięter i ewakuacja mieszkających w nim 180 osób byłaby wyjątkowo trudna i ryzykowna.
Strażacy jego konstrukcje porównują do budynku, który spłonął w Kamieniu Pomorskim. Po tamtym pożarze kontrolę przeprowadził nadzór budowlany i okazało się, że zalecenia strażaków nie zostały wykonane. Stąd też decyzja o wyłączeniu z użytkowania. W Lubartowie jest reporter RMF FM Krzysztof Kot: